| Авըфուзոзе μըз | Օሮабр ե |
|---|---|
| Րесла ኩинтθс | Ивኺщоፍ бреχοբяտо сяпсерጤпр |
| Ւедаμ о ωւ | Ощ ዪሻֆօլи |
| ሺከቺзваρо цосէշ ժωл | Дጩгишድξиш χ |
Takie to dziwne. Ja np nie jestem w stanie się położyć jeżeli po kąpieli nie założę czystej, świeżej koszulki. Mam świadomość że jest na niej mój pot i że jestem czysty i po prostu nie mogę. Będę chodził bez ale użytej nie założę. Z myciem zębów to polecam namówić dentystę żeby mu zrobił małą szczelinę między zębami. Mi się taka zrobiła po wyciągnięciu ósemki. Później zębiska się jakoś ułożyły ale przez pewien czas nić dentystyczna musiała być zawsze pod ręką. Więc mycie przychodziło naturalnie po każdym posiłku. Teraz głównie wieczorem. Ale już ta świadomość że coś w szczelinach zostaje jest i umyć muszę bo nie zasnę. Fakt że wcześnie się "zapominało". A te bąki to jej wina też po części :P Ja się zawsze śmieje że kobiety to oczywiście różami pierdzą. Bo niestety kobiety też furtają aż firankami rusza. Inna kwestia że człowiekowi głupio tak przy kimś. Gorzej jak facetowi się wyrwie, nie usłyszy złego słowa albo dowcipu odpowiedniego do sytuacji żeby mu było głupio to może stwierdzić "po co się męczyć i wychodzić". Ogólnie uprzejmie informuję że autorce trafił się tzw kanapowy leniuch.
3 odp. Strona 1 z 1 Odsłon wątku: 2286 12 grudnia 2009 17:28 | ID: 90963 Statystyczna młoda żona w ciągu pierwszego roku po ślubie przybiera aż 9,5 kilograma! Ponad 20 proc. ankietowanych kobiet, które przytyły po wyjściu za mąż, przyznaje, że dodatkowe kilogramy stały się przyczyną ich kłótni z małżonkiem, zaś ponad połowa deklaruje, że po ślubie przestały przejmować się swoją wagą i wyglądem. 42 proc. świeżo upieczonych małżonek podejrzewa, że poczuły się w małżeństwie zbyt swobodnie, a 22 proc. przestało odczuwać potrzebę robienia wrażenia na swoim mężu. Badania na grupie 3000 mężatek wykazały również, że jedna trzecia z nich przestała odżywiać się zdrowo, ponieważ po ślubie straciły motywację do dbania o 12 grudnia 2009 17:29 | ID: 90965 U mnie to się nie sprawdziło. 12 grudnia 2009 17:34 | ID: 90972 Alu umnie również - zresztą na pytanie "kochanie czy ja się zmieniłam po ślubie?" mój luby odpowiada dyplomatycznie "oczywiście - na lepsze" :) i tej wersji będę się trzymała 14 grudnia 2009 20:29 | ID: 92203 zachodzi też w ciąże i jej zostaje. ja schudłam, więc nie potwierdzam reguły. stałam się za to bardziej zaborcza.
Zastanowimy się dziś bowiem, co czuje facet, gdy odchodzi. Powiem więcej: skonfrontujemy jego uczucia z zachowaniem, które nie zawsze odpowiada temu, co faktycznie mu w duszy gra. Na koniec otrzymasz również kilka porad, dzięki którym zyskasz pewien wpływ na jego uczucia względem ciebie i waszego zakończonego związku.27 stycznia 2008 at 10:32 MalinkaMember Tematów: 40Odp.: 599Zasłużony Pytanie raczej do mezatek 🙂 Tak sie zastanawiam co zmienia sie po slubie? Ja widze jak z biegiem czasu moj facet sie zmienia (nie jestesmy po slubie, jestesmy dopiero 10 miesiecy razem). Wiem ze to jest normalne i naturalne ze im dluzej i blizej ze soba tym bardziej zmienia sie nasz stosunek do drugiej osoby. Tak naczytalam sie troche na forum jak to faceci sie zmieniaja po slubie, jak pojawia sie dziecko… Czy rzeczywiscie zawsze sie tak dzieje? Czy w kazdym przypadku facet przestaje sie starac? I czy da sie temu jakos zapobiec? 😉 29 stycznia 2008 at 21:55 kimmurielMember Tematów: 9Odp.: 173Zapaleniec Chyba po prostu nie możesz dać facetowi zapomnieć by się starał. Nawet po Niech nie uważa potem, że seks z nim to twój obowiązek, a raczej nagroda za wspólne udane życie, to jak się o ciebie troszczy etc. Nie daj mu zapomnieć o tym, że należą ci się kwaity i to nie tylko w rocznicę żlubu o ile nie zapomni. 29 stycznia 2008 at 22:36 MalinkaMember Tematów: 40Odp.: 599Zasłużony witamy nowa kolezanke 🙂 Dziekuje za odpowiedz, dala mi troche do myslenia. Poki co staram sie nie dac o sobie zapomoniec i o staraniu sie o mnie, ale z facetami to roznie bywa 😉 29 stycznia 2008 at 22:41 taisaMember Tematów: 7Odp.: 227Zapaleniec A ja stane po stronie facetow. To nie ich wina, a wrazenie kobiet ze sie zmieniaja na gorsze jest raczej mylace. Nie zapomnijmy ze on tez zaczyna widywac nas bez makijarzu rano, i w szlafroku przez cala niedziele np. Ze juz przestajey sie stroic na kazde spotkanie z nim. No i o tym ze mieszkajac, zyjac razem z kims, zauwarzamy, ze jest czlowiekiem jak kazdy. Ze pusci sobie bąka-co wczesniej bylo niedopuszczalne, albo splunie do zlewu gdy ma zgage, ze zalozy dziurawe skarpetki-choc wczesniej na kazde spotkanie z nami zakladl zawsze te nowe. Wydaje mi sie ze ludzie nie tyle przestaja o siebie zabiegac co przywykaja do swojej obecnosci coraz bardziej. Bo widzac sie z chlopakiem kilka razy w tygodniu tulicie sie, smiejecie razem i robicie razem cos wyjatkowego. Majac go na co dzien-nalezy podzielic uwage tez na obowiazki, jasne, ze mozna je robic razem i w dobrej atmosferze, ale dochodzi do tego pospiech, codzienne klopoty i smutna rzeczywistosc. Wasze spotkania przestaja byc wyjatkowym, najmilszym wydarzeniem tygodnia a normą-otwierasz rano oczy-a on tu ciagle jest 😉 hehe… 29 stycznia 2008 at 22:44 kimmurielMember Tematów: 9Odp.: 173Zapaleniec @Malinka wrote: witamy nowa kolezanke 🙂 Dziekuje za odpowiedz, dala mi troche do myslenia. Poki co staram sie nie dac o sobie zapomoniec i o staraniu sie o mnie, ale z facetami to roznie bywa 😉 Malinka ja jestem facetem. 30 stycznia 2008 at 08:25 rusalkaMember Tematów: 20Odp.: 372Pasjonat zgodze sie z taisa co innego jest kiedy sie tylko spotyka z facetem a co innego kiedy sie z nim mieszka przed slubem, mialam taka kolezanke co z dopiero po slubie zamieszkala z mezem i co drugi dzien jechala do mamy z placzem bo sie tak klocili jak to sie mowi najlepiej przed slubem sie dotrzec u mnie np nie zrobi roznicy czy wezme slub czy nie bo mieszkamy razem juz dosc dlugo i mysle ze po slubie bedzie miedzy nami tak samo jak teraz 30 stycznia 2008 at 08:42 kimmurielMember Tematów: 9Odp.: 173Zapaleniec Ja po prostu ze swoją dziewczyną rozmawiam jak będzie po żlubie i jest to optymalne, nie trzeba wcale ze sobą mieszkać razem przed żubem. My nie mamy nawet do tego warunków. 30 stycznia 2008 at 08:47 rusalkaMember Tematów: 20Odp.: 372Pasjonat rozmawianie a mieszkanie to nie jest to samo ja tez moge powiedziec ze rozmawialismy sobie jak bedzie a wcale tak nie jest,bo mialo byc pieknie i ladnie 30 stycznia 2008 at 08:52 kimmurielMember Tematów: 9Odp.: 173Zapaleniec Hmm widocznie za mało rozmawiacie i za ało konretnie. Ja opowiadam swojej dziewczynie jaki tryb życia prowadze, co lubie robić co nie. Jak dzielimy obowiązki i czasem są burze, no ale kwestia metody. 30 stycznia 2008 at 09:14 Ale mieszkać przed żlubem jak dla mnie warto. Bo teoria a praktyka to dwie baaardzo różne rzeczy, choć może wydawać się inaczej. @kimmuriel wrote: Hmm widocznie za mało rozmawiacie i za ało konretnie. Ja opowiadam swojej dziewczynie jaki tryb życia prowadze, co lubie robić co nie. Jak dzielimy obowiązki i czasem są burze, no ale kwestia metody. opowiadanie to nic nie daje, ja opowiadalam i teoretycznie bylismy ekstra a tu zamieszkalismy i parę rzeczy trzeba bylo dograc. 30 stycznia 2008 at 10:42 MalinkaMember Tematów: 40Odp.: 599Zasłużony kimmuriel – ups, przepraszam, myslalam ze nowa kolezanka 🙂 Ja np. z moim facetem spedzamy ze soba bardzo duzo czasu, nocujemy u siebie, klucimy sie nie raz o obowiazki, widzi mnie praktycznie codziennie bez makijazu i w dresie, on nosi czasem dwie rozne skarpetki, ja czasem mam dziurke 😛 bekamy, pierdzimy, on pluje do zlewu. Czy jest cos jeszcze czego nie wiem a moze sie okazac dopiero jak zamieszkamy razem? 😛 30 stycznia 2008 at 11:53 kimmurielMember Tematów: 9Odp.: 173Zapaleniec @Malinka wrote: kimmuriel – ups, przepraszam, myslalam ze nowa kolezanka 🙂 Ja np. z moim facetem spedzamy ze soba bardzo duzo czasu, nocujemy u siebie, klucimy sie nie raz o obowiazki, widzi mnie praktycznie codziennie bez makijazu i w dresie, on nosi czasem dwie rozne skarpetki, ja czasem mam dziurke 😛 bekamy, pierdzimy, on pluje do zlewu. Czy jest cos jeszcze czego nie wiem a moze sie okazac dopiero jak zamieszkamy razem? 😛 Nie szkodzi malinka. Apropo skarpetek – mam ich tak dużo, a czasem po praniu zmienia się leciutko odzcień i jak jestem u swojej ukochanej to i tak to zauważy. Ja czasem jak ubieram skarpetki to nie widzę różnicy w odcienaich szarożci, choć znam więcej kolorów niż przeciętny mężczyzna:P 30 stycznia 2008 at 11:58 W mieszkaniu razem to tez nie chodzi tylko o nawyki ale to ze sie jest na „swoim”. Ja tez jeszcze nie jestem mezatka, ale juz prawie dwa lata mieszkam ze swoim facetem i owszem musielismy sie dotrzec w roznych sprawach, ale na poczatku mielismy problem z kasa. Ja szalenie lubia ja wydawac ( czasem bezmyslnie), natomiast on jest raczej oszczedny i zawsze musi premyslec jak cos kupi. Zanim nie zamiezkalismy razem to tak bardzo na to uwagi ne zwrocilam ale jak pieniadze zaczely byc wspolne bylo inaczej. Ale staramay sie dochodzic do komprpmisow i jest ok :). 30 stycznia 2008 at 12:48 muszka ma rację, bo tu już nikt nie jest gożciem i nagle razem musicie prowadzić dom. Pomieszkiwanie nie daje takich możliwożci, a tu może pójżć o kasę, sprzątanie, odpowiedzialnożć. Nawet źle położona szczoteczka do zębów może drażnić. Wczeżniej tego nie wyłapiesz. 30 stycznia 2008 at 13:03 No dokładnie. Dlatego ja jestem za tym by jednak zamieszkac razem przed slubem, jest to najlepszy test. Nie wyobrazam sobie by byl inny lepszy. Chęć zmiany nazwiska należy zgłosić w Urzędzie Stanu Cywilnego podczas wypełniania pozostałych dokumentów dotyczących ślubu. To właśnie wtedy informujemy urzędnika państwowego o tym, kto zmienia nazwisko (kobieta czy mężczyzna), czy nazwisko będzie dwuczłonowe i jakie nazwisko będą nosić dzieci 👶. "Mój mąż nigdy mnie nie zdradził. Nie zrobił niczego, co mogłabym mieć mu za złe. A więc, co się stało? Dlaczego któregoś dnia spojrzałam w lustro i zobaczyłam w nim smutną, zmęczoną kobietę?" - zastanawia się Beata, która od dziewięciu lat jest mężatką i jak twierdzi, wraz z mężem tworzą tak zwaną szczęśliwą rodzinę. Co piąta mężatka tyje ok. 10 kilogramów w pierwszym roku małżeństwa, a trzy razy więcej mężatek, niż singielek, popada w depresję "Czuję się czasem jak ten Kopciuch, o którym wszyscy zapomnieli. Karoca zamieniła się w dynię, a królewicz nie przyniósł zaczarowanego pantofelka" - mówi Beata Część kobiet uważa, że to na nich spoczywa cała odpowiedzialność za powodzenie małżeństwa. Uważają, że aby "projekt" się powiódł, muszą się w niego maksymalnie zaangażować, zapominając o sobie Badania przeprowadzone jakiś czas temu w USA podają wiele zaskakujących wyników. Ponoć co piąta mężatka tyje ok. 10 kilogramów w pierwszym roku małżeństwa, a trzy razy więcej mężatek, niż singielek, popada w depresję. Jak to się dzieje, że część kobiet odkrywa, że marzenia o szczęściu we dwoje zamieniły się w apatię szarej rzeczywistości? Czyżby małżeństwo samo w sobie niosło ryzyko rozczarowania? Posłuchajcie Beaty, 33-letniej matki dwojga dzieci, mężatki od dziewięciu lat. - Małżeństwo było dla mnie oczywistym krokiem, ponieważ kochaliśmy się i wiedzieliśmy, że chcemy spędzić razem życie. Kiedy zaszłam w ciążę z Natalką, byłam w siódmym niebie. Pamiętam, że kiedy się o tym dowiedziałam, cały dzień śpiewałam i miałam ochotę tańczyć z radości. Trzy lata później urodził się Michaś, też ukochane przez nas dziecko. Mój mąż nigdy mnie nie zdradził. Nie zrobił niczego, co mogłabym mieć mu za złe. A więc, co się stało? Dlaczego któregoś dnia spojrzałam w lustro i zobaczyłam w nim smutną, zmęczoną kobietę? Chyba zaczynam to rozumieć. Przed ślubem miałam wiele marzeń, ale rodzina wydawała się z nich najważniejsza. Dlatego reszta poszła w zapomnienie. Kiedyś fotografowałam, malowałam, projektowałam sobie ubrania i sama je szyłam. Chciałam być dekoratorką wnętrz, ale wybrałam inne studia, więc planowałam, że jeszcze raz pójdę do szkoły i zdobędę dyplom wymarzonego kierunku. Miałam przyjaciółki, chodziłam na imprezy, warsztaty artystyczne, jeździłam konno itp. A teraz? Pracuję na pół etatu w zawodzie, którego nie lubię, bo na drugi dyplom nie było czasu. Kontakt z przyjaciółkami się rozluźnił, spotykamy się raptem dwa razy w roku. Na co dzień sprzątam, piorę, gotuję, robię zakupy, odwożę i przywożę dzieci ze szkoły, odrabiam z nimi lekcje, a jeśli mam chwilę wolnego czasu, poświęcam go im i Marcinowi. Jesteśmy tak zwaną "szczęśliwą rodziną", ale łapię się na tym, że zaczynam być rozdrażniona, czasem apatyczna. Czuję się czasem jak ten Kopciuch, o którym wszyscy zapomnieli. Karoca zamieniła się w dynię, a królewicz nie przyniósł zaczarowanego pantofelka. Pięć powodów, które sprawiają, że kobieta zmienia się po ślubie 1. Mit, że tylko małżeństwo cię uszczęśliwi Oczywiście, to wspaniałe spotkać kogoś, kto kocha cię z wzajemnością i stworzyć z nim udany związek. Jeśli jednak od tego uzależniasz swoje szczęście i uważasz, że to jedyny sposób na spełnienie się w życiu, możesz się zawieść. I to nie dlatego, że partner cię zrani. Małżeństwo to nie cel podróży, tylko sposób podróżowania. Udany związek to wsparcie i optymalne środowisko, w którym powinnaś się rozwijać, czyli inwestować we własny rozwój, realizować marzenia. Jeśli o tym zapomnisz, podobnie jak Beata, odkryjesz, że opuściłaś własny świat pełen inspiracji i stałaś się wyłącznie wsparciem dla pozostałych członków rodziny. To wiele, ale może nie wystarczyć. 2. Mając dzieci, jeszcze bardziej rezygnujesz z siebie Czym innym jest miłość i troska, czym innym zapominanie o własnym życiu. Gdy dzieci są małe to naturalne, że koncentrujesz się na nich. Gdy jednak dorastają, pora przypomnieć sobie o własnych planach. Czytałaś instrukcję zakładania maski z tlenem w samolocie? Komu nakazuje ona założyć ją najpierw? Sobie! Ponieważ tylko kiedy jesteś w pełni sprawna, możesz zadbać o swoje dziecko. Tym, co matka może zrobić najlepszego dla swoich dzieci, jest… być szczęśliwą i spełnioną. W ten sposób dajesz dziecku najlepszy kapitał. Uczysz je, jak dbać o siebie, a nie jak stać się męczennicą. 3. Bierzesz całą odpowiedzialność Część kobiet uważa, że to na nich spoczywa cała odpowiedzialność za powodzenie małżeństwa, więc starają się być idealne. Uważają, że aby "projekt" się powiódł, muszą zaangażować w niego cały swój czas. Obwiniają się, gdy coś nie gra. Myślą: "Gdybym dała więcej z siebie, to mój związek także byłby lepszy". Takie przekonanie zazwyczaj także doprowadza do zapominania o sobie i do tłumienia potrzeb oraz wymuszania na sobie określonych zachowań. Zaprzeczanie sobie wynika z niskiej samooceny, braku zaufania do siebie. Nie jest drogą do szczęścia tylko do depresji. 4. Nie jesteś już kobietą tylko żoną Myślenie o sobie w kategoriach dobrej żony kłóci się czasem z dbaniem o własną atrakcyjność jako kobiety. Kiedy byłaś singielką, kupowałaś sobie nowy ciuch i z dumą szłaś na randkę, a teraz większym zadowoleniem napawa cię przygotowanie obiadu z trzech dań. Wychodzisz, aby kupić upatrzone, wystrzałowe szpilki, ale wracasz z ogromna torbą, w której znajdują się nowe ręczniki i patelnia do grillowania warzyw. Cudownie, ale… zauważ, że sama zmieniasz kategorię. Twój partner może przestać dostrzegać w tobie kobietę, skoro sama już tego nie widzisz. 5. Stajesz się matką I to nie tylko dla swoich dzieci, co jest przecież naturalne. Gorzej! Zaczynasz matkować swojemu partnerowi. Z jakichś tajemniczych powodów decydujesz, że twoim kolejnym obowiązkiem jest organizowanie mu czasu, pouczanie, ocenianie, ingerowanie w to, jak wygląda, robienie mu wykładów na temat zdrowego odżywiania. Być może uważasz, że to go uszczęśliwia, że dowodzi twojej miłości? Doświadczenie mówi jednak, że mężczyźni nie przepadają za taką "matczyną troską". Życzę Wam udanych związków :) Napisz do nas: redakcja@ Joanna Godecka - psychoterapeutka, coach, trenerka, prowadząca Gabinet Psychoterapii INSIDE YOU. Ekspert i doradca w sprawach relacji. Autorka książek, "Miłość na celowniku", "Nie odkładaj życia na później" czy "Przestań się zamartwiać". Członek Polskiego Stowarzyszenia Terapeutów TSR. Źródło: