uwzględniono kraje, których udział w świecie w ostatnim prezentowanym roku wynosił co najmniej 0,5%. Dane dla Polski — o ile przedstawiane zjawisko występowało — zamieszczono we wszystkich tablicach bez względu na udział Polski w świecie. 6. Do 1991 r. do Europy zaliczano cały obszar b. ZSRR. Od 1992 r. z obszaru b. ZSRR do
Analiza danych z 44 rozwiniętych gospodarek przeprowadzona przez Pew Research Center wykazała, że w prawie wszystkich z nich wskaźnik cen towarów i usług konsumpcyjnych znacznie wzrósł od czasów przed pandemią. W 37 krajach średnia roczna stopa inflacji w I kwartale br. była co najmniej dwukrotnie wyższa niż w I kwartale 2020 r., kiedy pandemia Covid-19 zaczynała się rozprzestrzeniać. W 16 krajach inflacja w I kwartale br. była ponad czterokrotnie wyższa niż dwa lata wcześniej. W ujęciu rocznym inflacja w Stanach Zjednoczonych osiągnęła w maju 8,6 proc., a w czerwcu 9,1 proc., czyli najwięcej od grudnia 1981 r. Inflacja w USA była stosunkowo niska przez tak długi czas, że dla całych pokoleń Amerykanów gwałtowne podwyżki cen mogły wydawać się reliktem odległej przeszłości - komentuje portal Światowego Forum Ekonomicznego (WEF). Dziś Amerykanie uważają ją za główny problem swojego kraju, którego rozwiązanie jest najwyższym priorytetem w ocenie prezydenta Joe Bidena. Turcja ma jeden z najwyższych wskaźników inflacji na świecie: według Tureckiego Instytutu Statystycznego (TUIK) w czerwcu ceny wzrosły o 78,6 proc. w stosunku do tego samego okresu w 2021 r., czyli najwięcej od 24 lat. Ceny żywności poszybowały w górę o 93,9 proc. w ujęciu rocznym, a koszty transportu o 123,4 proc. Kraj ten od lat doświadcza wysokiej inflacji, jednak wzrosła ona pod koniec 2021 r., gdy rząd zaczął prowadzić nietypową politykę gospodarczą, polegającą na obniżaniu stóp procentowych zamiast ich podnoszeniu. Państwem, w którym inflacja rosła najszybciej w ciągu ostatnich dwóch lat, jest Izrael - podaje Pew Research Center. Roczna stopa inflacji w Izraelu w I kwartale 2020 r. wyniosła 0,13 proc., a w tym samym okresie w 2022 r. już 3,36 proc., czyli ponad 25 razy więcej. W maju osiągnęła najwyższy od 11 lat poziom 4,1 proc. Oprócz Izraela do krajów o bardzo dużym wzroście inflacji w latach 2020-2022 należy Grecja, gdzie odnotowano prawie 21-krotny wzrost w I kwartale br. w porównaniu tym samym okresem w 2020 r. (z 0,36 proc. do 7,44 proc.), Włochy (prawie dwudziestokrotny wzrost z 0,29 proc. do 5,67 proc.) i Szwajcaria (z -0,13 proc. do 2,06 proc.). W większości krajów zaobserwować można podobne trendy, czyli stosunkowo niskie poziomy inflacji przed wybuchem pandemii w pierwszym kwartale 2020 r., następnie stałe lub spadające wskaźniki, kiedy rządy ograniczały większość działalności gospodarczej, i rosnące wskaźniki od połowy 2021 r., gdy świat walczył o powrót do normalności - podaje portal WEF. Są też wyjątki od tego ogólnego wzorca, na przykład w Rosji stopa inflacji stale rosła przez cały okres pandemii, po czym gwałtownie wzrosła po inwazji na Ukrainę, w Indonezji inflacja spadła na początku pandemii i pozostała na niskim poziomie, a w Arabii Saudyjskiej stopa inflacji wzrosła podczas pandemii, ale następnie gwałtownie spadła pod koniec 2021 r. i nadal wynosi zaledwie 1,6 proc. Inflacja w Wielkiej Brytanii osiągnęła w maju najwyższy poziom od 40 lat, rosnąc w tempie 9,1 proc. rocznie, a Bank Anglii poinformował, że może ona osiągnąć szczyt na poziomie 11 proc. w br. Kraj boryka się obecnie z kryzysem kosztów utrzymania, ceny żywności rosną w tempie 8,7 proc. rocznie w maju, a rachunki za energię wzrosły w kwietniu o 50 proc. Według Eurostatu roczna stopa inflacji w strefie euro miała wzrosnąć w czerwcu o 8,6 proc. Ceny energii wzrosły w maju o 39,1 proc. w porównaniu z tym samym miesiącem w 2021 r., a ceny żywności o 7,5 proc. Najwyższą roczną stopę inflacji w strefie euro odnotowano w maju w Estonii (20,1 proc.), na Litwie (18,5 proc.), Łotwie (16,8 proc.), Słowacji (11,8 proc.), w Grecji (10,5 proc., najwyższa od 27 lat), Holandii (10,2 proc., najwyższa od 46 lat) i Belgii (9,9 proc., najwyższa od 40 lat). Najniższa inflacja jest we Francji (5,8 proc., najwyższa od 37 lat), na Malcie (5,8 proc., najwyższa od początku badań w 1997 r.), w Finlandii (7,1 proc., najwyższa od ponad 30 lat) i we Włoszech (7,3 proc., najwyższa od ponad 35 lat). W czerwcu inflacja w Korei Południowej osiągnęła najwyższy poziom od 24 lat, rosnąc w tempie 6 proc. rocznie. Inflacja na Sri Lance osiągnęła w czerwcu rekordowy poziom, rosnąc w tempie 54,6 proc. rocznie, a prezes banku centralnego kraju przyznał dziennikarzom, że do końca br. może osiągnąć 70 proc. Zamieszkany przez 22 mln osób kraj zmaga się z ogromnym kryzysem finansowym, który spowodował ograniczenie dostępności podstawowych produktów takich jak paliwo, żywność i leki i doprowadził do masowych protestów przeciwko prezydentowi Gotabayi Rajapaksie. Inflacja wzrosła znacząco również w Japonii, w której przez lata problemem był niski wzrost gospodarczy i nawet deflacja. Od 2010 do 2020 roku inflacja w Japonii wynosiła średnio około 0,42 proc., jednak w maju br. roczna stopa inflacji w tym kraju wzrosła do 2,5 proc.

Film pokazuje jej ogrom. Nie w Chinach, ale w Stanach Zjednoczonych, powstała największa na świecie stacja benzynowa. Na filmie widać, że mówimy o naprawdę gigantycznym obiekcie. O nowej amerykańskiej stacji benzynowej pisze Autokult.pl. Jak czytamy w publikacji medium, jednocześnie może na niej tankować ponad 100 samochodów.

Bartosz Kubik: Na tę naszą wyjątkowość można jednak spojrzeć całkiem inaczej. Coś złego dzieje się z polską gospodarką, jeśli nie mówimy o sukcesie całej branży. Mamy tylko pojedyncze firmy, którym się coś udaje, i wtedy robi się wielkie „wow”. Rzeczywiście, poza producentami gier, żaden z polskich przemysłów nie błyszczy w świecie. Bo nie potrafimy budować koalicji między firmami. Silnych więzi, gdzie każdy robi coś dobrze i działa na jakimś odcinku. Wówczas tworzylibyśmy wspólną ofertę i wychodzili na rynek europejski, próbując go podbijać. Takie koalicje próbowaliśmy składać z wieloma firmami z Polski, które produkowały dla nas komponenty. Zwykle trwało to kilka miesięcy, po czym nasi partnerzy dochodzili do wniosku: „Po co nam ta Ekoenergetyka, sami możemy te ładowarki produkować”. I każda starała się kopiować nasze rozwiązania, ale żadna nie odniosła sukcesu. Tylko napsuła krwi i zniszczyła te więzi. Myśli pan, że to takie polskie podejście w rodzaju: „Nie takie rzeczy ze szwagrem robiliśmy, to i z tym sobie poradzimy”? Tak mniej więcej to wygląda. Nie ma refleksji na temat ogromu pracy, którą musieliśmy włożyć, żeby osiągnąć obecne standardy. Nikt się nie zastanowi, że skoro to jest takie proste, to po co Ekoenergetyka zatrudnia 300 inżynierów. To jest słabość polskiej gospodarki, że Polak Polaka musi próbować wykolegować. Moja historia biznesowa jest dosyć krótka, ale te 12 lat dało mi, niestety, podstawy do wysuwania tego typu wniosków. Cofnijmy się do początku tej historii, czyli do studiów, podczas których pochłonęła pana elektromobilność. Już wtedy myślał pan, że jak zrobi dyplom, to założy własną firmę? Odkąd pamiętam, nie tylko myślałem o własnej firmie, ale zawsze chciałem zbudować dużą organizację. Na Uniwersytecie Zielonogórskim dołączyłem do koła naukowego, które przerabiało samochód spalinowy na elektryczny, a później z trzema kolegami skonstruowaliśmy pierwszą stację ładowania. To była nasza praca dyplomowa. Mocno się w to wkręciłem, ale przede wszystkim wiedziałem, że jeżeli chcemy mieć dużą firmę, to muszę znaleźć obszar rynkowy z dużym potencjałem, który dopiero dojrzewa. Tak aby mieć czas na zbudowanie organizacji i być gotowym w momencie, kiedy rynek zacznie szybko rosnąć. Za taki obszar uznał pan elektromobilność? Tak. Postrzegałem ją jako coś nowego, ale nieuniknionego. Namówiłem do współpracy mojego przyjaciela, Macieja Wojeńskiego, i tak się zaczęło. Ambitne założenia dla dwudziestoparolatka. Wielu doświadczonych biznesmenów mówiło mi, że mam złe podejście. Zamiast małą łyżeczką, wszystko próbuję robić nawet nie dużą łyżką, ale wręcz chochlą. A ja uważałem, że nie mogę działać inaczej. Wszystko muszę brać nawet nie jedną chochlą, a dwiema. Inaczej nie zbuduję silnej pozycji, dzięki której na rosnącym rynku nikt nie będzie miał możliwości mnie zmarginalizować. Zaczął pan jednak działać w branży, która w Polsce miała marne perspektywy. Od początku zakładaliśmy, że będziemy spółką eksportową, ale oczywiście dużo łatwiej by się działało w kraju, w którym jest jakaś świadomość tej branży. Ten brak widoczny był nawet w rozmowach z bankami. To był koszmar. Nie mieliśmy dostępu do żadnego źródła finansowania. Pamiętam historię z 2012 roku, kiedy podpisaliśmy z Solarisem, wtedy jeszcze polskim producentem autobusów, umowę na dostawy ładowarek. Wystąpiliśmy do banku o kredyt na kontrakt: niby poważna firma z pieniędzmi, duże zamówienie, a po trzech miesiącach nasz wniosek odrzucono. Dlaczego? Nie dlatego, że cyfry się nie spinały, tylko dlatego, że bankowy dział ryzyka uznał branżę za mało perspektywiczną. A pięć lat później sytuacja całkowicie odmienna. Wniosek kredytowy składaliśmy już na dużo większe pieniądze w innym banku i okazało się, że człowiek z ryzyka jest pasjonatem transportu publicznego. Po godzinach pracował nawet jako kierowca autobusu elektrycznego i korzystał już z naszych ładowarek, więc tym bardziej podpisał się pod wnioskiem. „To jest przyszłość”, powiedział. To pokazuje, jak ważna jest świadomość ludzi, a nie tylko same cyfry. Niestety, w naszym kraju wciąż brakuje prawdziwej wiedzy o elektromobilności i jej perspektywach, nie tylko wśród obywateli, ale również wśród decydentów politycznych i finansowych. Wspomniany przez pana Solaris, dziś część hiszpańskiej grupy CAF, był jednym z waszych pierwszych ważnych partnerów. Pomógł Ekoenergetyce wyrosnąć. Czy sukces małżeństwa Olszewskich, twórców firmy, był dla was punktem odniesienia? Zawsze mieliśmy w głowie, że jeżeli polskiej firmie udały się takie rzeczy, to dlaczego druga polska firma miałaby tego nie zrobić. Oczywiście to była dla nas inspiracja i motywator. Co więcej – współpracując z tak dużą organizacją, wiele rzeczy próbuje się zapożyczyć. W podobny sposób chcieliśmy rozwijać Ekoenergetykę. Część obszarów operacyjnych była zbudowana podobnie do tego, jak to działa w Solarisie. To też pomagało nam współpracować. Przyszedł jednak moment, w którym zaczęliśmy patrzeć szerzej. Solaris co prawda zbudował potęgę międzynarodową, ale lwia część produkcji autobusów trafia do naszego regionu, a Ekoenergetyka musi wychodzić dalej. Krótko mówiąc – sporo im zawdzięczacie. Mała firma, która chce osiągnąć sukcesy globalne, z natury rzeczy musi przykleić się do kogoś, kto takie sukcesy już ma. Oczywiście ten mały nie może być obciążeniem, tylko musi dać wsparcie, także poprzez swoją elastyczność. Poznaliśmy się z przedstawicielem Solarisa na konferencji Krajowego Punktu Kontaktowego, dotyczącej szans polskiej gospodarki na rynku ekologicznych pojazdów. Od razu zaproponowałem współpracę w zakresie stworzenia stacji szybkiego ładowania autobusów. Ułożenie jej trwało kilka miesięcy, ale Solaris ostatecznie nam zaufał. Zbudowaliśmy dosyć bliską więź i wyszliśmy na rynek niemiecki ze wspólnymi propozycjami. To były pierwsze tak odważne projekty elektryfikacji transportu publicznego w Europie, które do dziś działają na rynku. Czy od razu myśleliście wyłącznie o ładowarkach do autobusów? Nie. Pierwszym produktem były stacje ładowania do samochodów osobowych. Musiały jednak upłynąć dwa lata, zanim zrozumieliśmy, że to będzie się działo na odwrót. Nowe technologie najpierw będą wprowadzane przez biznes, który ma pieniądze i jest w stanie podjąć ryzyko. Tempo rozwoju jest u nas błyskawiczne, cieszy się Bartosz Kubik. W tym roku przychody jego firmy mają sięgnąć 300 mln złotych, a za cztery lata dobić do miliarda. Fot.: Marek Zawadka, make up: Monika Kosmala Polska była w grupie krajów, które najszybciej w Europie zaczęły wprowadzać autobusy elektryczne. Z czego to wynikało? To był okres, w którym Polska była bardzo dużym beneficjentem pieniędzy europejskich na rozwój taboru i zakup autobusów elektrycznych. Bardzo otwartą postawę mieli jednak też zarządcy dużych miast, jak Warszawa czy Kraków, którzy szukali alternatyw dla diesli. Oczywiście rodzimy producent – taki jak Solaris – miał duży wpływ na to, co się dzieje na rynku, i należy zadać sobie pytanie, co by było, gdyby nie robił tak dużej promocji autobusów elektrycznych. System ładowania, za który odpowiadacie, jest jednym z newralgicznych elementów procesu elektryfikacji transportu publicznego. Bo musi mieć jeszcze większą sprawność i gotowość techniczną niż same autobusy. Na rynku były trzy pomysły, jak to rozwiązać. Pierwszy, promowany przez chińskich producentów, zakładał wytwarzanie autobusów z dużymi bateriami ładowanymi tylko w nocy, tak aby zasięg miały na cały dzień. Przez to jednak pojazd jest bardzo drogi, ma wielką baterię i zabiera o połowę mniej pasażerów. Drugi system, wywodzący się z zachodu Europy, zakładał robienie autobusów z małą baterią, najlepiej superkondensatorową z zasięgiem 6–7 km. Tak aby pojazd przejeżdżał od przystanku do przystanku i na każdym, w ciągu kilkunastu sekund, był doładowywany. To jednak technicznie było nie do zrealizowania. A my zaproponowaliśmy rozwiązanie pośrednie. Czyli jakie? Zasięg autobusu na jednym ładowaniu od 60 do 100 km, a skoro autobus dziennie pokonuje ok. 300–350 km, ładowanie będzie się odbywać podczas naturalnych przerw pracy kierowcy na pętlach, wyposażonych w szybkie stacje ładowania. I ten model okazał się najlepszy. Nie tylko funkcjonalnie. Jest też optymalny zarówno pod względem kosztów inwestycji, jak i wydatków operacyjnych. Dzięki temu odnieśliście sukces w Europie? Tak. Przedefiniowaliśmy przy tym główne zagadnienia – jaki jest zasięg, jak szybko bateria się ładuje – i zaczęliśmy mówić o operacyjności. Gwarantujemy, że autobus operuje tyle, ile powinien, czyli np. 18 godzin na dobę. Klient nie może się martwić o zasięg i szybkość ładowania. My zbudujemy mu taką infrastrukturę, żeby autobus bez przeszkód wykonywał swoją pracę. Z technicznego punktu widzenia jesteśmy zwolennikami rozwiązania, gdzie w nocy ładujemy pojazdy wolnymi ładowarkami na zajezdni, w dzień uzupełniamy energię na pętli tak, że autobus rano wyjeżdża naładowany, a wraca rozładowany. To jest optymalne rozwiązanie. Kojarzycie się jednak głównie z ładowarkami szybkimi. Tu jest wasza przewaga konkurencyjna. Tak, specjalizujemy się w projektowaniu oraz produkcji wyłącznie stacji szybkiego ładowania i w oparciu o ten produkt budujemy swoją globalną pozycję. Wytwarzanie takich urządzeń jest bardzo wymagające. Pierwszym punktem jest zbudowanie profesjonalnego zespołu o największych kompetencjach inżynierskich. Konieczne są wysokie nakłady finansowe na badania i rozwój oraz własne laboratoria. To wszystko mamy. Ale to, co jest równie istotne, to aby kluczowa technologia była naszą własnością i aby nie być zależnym od zewnętrznych dostawców. Bezpieczeństwo technologiczne to nasza dewiza od początku. Pozwala nam to budować pozycję jednego z największych graczy na świecie, bez obaw o przypadkową konkurencję. Gdybyśmy budowali stacje ładowania z komponentów dostępnych na rynku, to cała konkurencja mogłaby robić to samo. A my od początku przyjęliśmy założenie, że musimy zbudować wysoki technologiczny próg wejścia do branży. Postaraliśmy się znaleźć kilka takich kluczowych obszarów, jak np. oprogramowanie, bo stacja ładowania to tak naprawdę komputer z częścią elektryczną. Drugim jest energoelektronika, która prąd przemienny z sieci zmienia w prąd wymagany przez baterię. To bardzo trudna dziedzina w inżynierii i specjalistów jest jak na lekarstwo. Można powiedzieć, że te dwa elementy stawiają nas w czołówce globalnych graczy. Dzisiaj żadna firma, która chciałaby wchodzić na rynek, nie jest w stanie zrobić tego tylko pieniędzmi. Dopracowanie takiej technologii to perspektywa dekady. Do 2018 r. mieliście podobny poziom sprzedaży, po kilka milionów złotych, a od kilku lat widać skok skali biznesu. W 2021 r. mieliście już 162 mln zł przychodów. Nasza przygoda z autobusami zaczęła się w 2012 r. Pamiętam, bo to był rok mistrzostw Euro w Polsce i ten pierwszy elektryczny autobus woził kibiców w Poznaniu. Później przyszły pierwsze zakupy dokonywane przez Warszawę, Drezno, Hamburg, Hanower czy norweski Kristiansand. W sumie około dziesięciu takich kontraktów testowych. I my je sobie powolutku realizowaliśmy. Stąd przez kilka lat mieliśmy przychody rzędu 6–7 mln złotych. Ostatecznie te niejako pilotażowe projekty spotkały się z bardzo pozytywnymi ocenami, do tego pojawiła się nowa perspektywa unijna promująca autobusy elektryczne i wszyscy zaczęli składać wnioski o dofinansowania. W konsekwencji rozwiązał się worek z kontraktami. W tej sytuacji kluczowe staje się zarządzanie wzrostem. Tempo rozwoju jest u nas naprawdę błyskawiczne. W tym roku zanotujemy około 300 mln zł sprzedaży, a w ciągu czterech lat chcemy mieć miliard złotych przychodów. Zarządzanie wzrostem jest więc kluczowym wyzwaniem i niejeden błąd już popełniliśmy. Z jednej strony menedżerowie muszą rosnąć tak szybko jak organizacja, a z drugiej, jak chce się znaleźć ludzi z doświadczeniem korporacyjnym, to często okazuje się, że takie osoby nie potrafią odnaleźć się w roli kreatorów nowych procesów. Luka robi się spora. Co więcej, wzrost skali produkcji z pięciu do stu stacji ładowania dziennie sprawia, że nawet nie wchodzimy w procesy automatyzacji, tylko z ręcznego montażu od razu przeskakujemy do robotyzacji. To znowu powoduje, że produkt trzeba inaczej zaprojektować. Dużo wyzwań jest więc przed nami, ale jeżeli chcemy być globalną firmą, to nie możemy działać inaczej. W tym kontekście ważnym wydarzeniem było pozyskanie na początku roku inwestora w postaci Enterprise Investors. Mowa tu o kwocie przeszło 200 mln zł, ale wspomniał pan wówczas, że liczy na ich doświadczenie w rozwoju firm na etapie szybkiego wzrostu. Enterprise Investors był pod dużym wrażeniem naszego zaawansowania technologicznego i innowacyjności. Rzeczywiście, pojawienie się takiego inwestora to konkretne wsparcie na obecnym etapie rozwoju. Właśnie jesteśmy w momencie uruchamiania nowej fabryki, gdzie w sposób zrobotyzowany będziemy produkowali własną energoelektronikę. Na początku przyszłego roku przyjadą maszyny do produkcji obudów, a trzecia inwestycja to budowa zrobotyzowanej fabryki, gdzie będziemy wytwarzać nasz standardowy produkt. Nie ma chyba w Polsce firmy produkcyjnej, która ma bardziej ambitny plan rozwojowy? I to jest przykre. Powtarzam, nie jest fajnie być wyjątkiem, a jeśli poprzeczka jest nisko zawieszona, to nietrudno ją przeskoczyć. Oczywiście jestem dumny z Ekoenergetyki oraz osób, które ją tworzą. Dla nas prawdziwym wyzwaniem jest, kto będzie miał największą fabrykę w USA. Za około cztery lata uruchomimy tam własną produkcję. Na jakim etapie jesteście dzisiaj? Zalążkowym, ponieważ wejście na rynek Stanów Zjednoczonych wymaga trzech elementów. Pierwszy to produkt, który ma wszelkie certyfikacje, nad czym pracujemy dziś. Drugi to dobre struktury sprzedażowe. To jest coś, za co się zabierzemy, kiedy zamkniemy projekt rozwoju naszych komórek sprzedażowych w Europie – teraz chcemy w kilkunastu krajach otworzyć nasze oddziały. Trzecia sprawa to zapewnienie serwisu: USA są przy tym tak rozległym rynkiem, że trzeba się do tego bardzo profesjonalnie przygotować… To kiedy pojawi się tam wasz produkt? W ciągu roku, może nawet szybciej, powinniśmy mieć wszystkie certyfikaty, a w ciągu półtora roku chcemy mieć pierwszą niewielką realizację. Który obszar ma największy potencjał? Transport publiczny czy auta użytkowe? Moje doświadczenie wskazuje, że elektromobilność będzie się rozwijała tam, gdzie patrzy się na to biznesowo i wszystko jest policzalne. Dlatego tak łatwo udało się rozwinąć rynkowi autobusowemu, bo łatwo było oszacować koszty inwestycji i stopę zwrotu. W elektromobilności zadziałać muszą trzy rzeczy – pojazdy, infrastruktura i klient, który chce z nich korzystać. Jeżeli nie ma równowagi w tym trójkącie, to nie ma biznesu. W branży kurierskiej jest podobnie. Chociaż tu sytuacja jest złożona, bo to często prywatne samochody kurierów. Ostatnio Rafał Brzoska powiedział w „Forbesie”, że przyszłość kurierska należy do tego, kto pierwszy zrobi pełną ekodostawę. To on zdobędzie serca klientów. Bo rośnie świadomość u ludzi. Jakiś czas temu w Norwegii zrobiono badania, z których wynikało, że młodzież, która ma do wyboru tańszą taksówkę spalinową oraz droższą elektryczną, zdecyduje się na tę drugą. Niestety, doświadczenia naszej zielonogórskiej korporacji taksówkowej, Evity, wskazują, że polska młodzież tymi kryteriami się nie kieruje. Wciąż kluczowa jest cena. Ta świadomość jest więc powiązana z zamożnością. Planowana skala przychodów wskazuje jednak, że nie ominiecie samochodów osobowych. Z dużym prawdopodobieństwem w przyszłym roku przychody z rynku samochodów osobowych zrównają się z przychodami z rynku autobusowego. I ta przewaga będzie rosła. Docelowo około 30 proc. przychodów będzie pochodziło z rynku autobusowego i transportu wyspecjalizowanego, a 70 proc. chcemy mieć z rynku samochodów osobowych i transportowego. Robicie więc mocny skręt w ich kierunku. Jeśli chcemy być w pierwszej czwórce dostawców infrastruktury szybkiego ładowania na świecie, nie mamy wyboru. 200 mln złotych zainwestował w firmę Bartosza Kubika fundusz Enterprise Investors, obejmując pakiet mniejszościowy. Fot.: Marek Zawadka, make up: Monika Kosmala A kto będzie waszym klientem? Kto ma tworzyć te sieci „stacji elektrycznych” dla użytkowników prywatnych? Nie ma najmniejszej wątpliwości, że kluczową rolę odegrają koncerny paliwowe, bo one żyją z zasilania pojazdów. Nieważne, czy to będzie benzyna, czy prąd. Nie oznacza to jednak, że nie ma miejsca na nowych operatorów, którzy są dzisiaj bardziej elastyczni i mają nieco inny model biznesowy. Takim przykładem jest Ionity, joint venture koncernów motoryzacyjnych, głównie niemieckich, które zaczęły budować infrastrukturę ładowania. My jesteśmy jednym z ich dostawców. Prowadzicie też inne własne projekty. Traktujecie je jako pole doświadczalne, czy może prawdziwy biznes? Mamy trzy takie „satelitarne” projekty. Pierwszy z nich to spółka technologiczna mPower, która za kilka lat będzie dostawcą systemów napędowych do pojazdów elektrycznych. Obecnie rozwiązania spółki są po okresie badań fazy B+R, na etapie wdrożenia. Mamy też własną korporację taksówek elektrycznych Evity, której głównym celem jest przybliżenie zalet samochodów elektrycznych mieszkańcom miast. No i w końcu jest sieć stacji ładowania Ekoen. To pilotażowy projekt budowy hubów ładowania oraz miejsce zastosowania naszych najnowszych technologii. Tę sieć będziemy rozwijać na wzór dużych stacji paliw ze sklepem i gastronomią. Chcemy mieć sto takich lokalizacji. Stacje mają być bodźcem dla tych, którzy potrzebują infrastruktury ładowania, żeby szybciej podjąć decyzję o zakupie samochodów elektrycznych. Generalnie uważam, że na rynku elektromobilności trzeba wykazać więcej odwagi. Trzeba iść o krok dalej: nie ograniczać się tylko do ładowarek rozproszonych i nie bać się budowy dużych hubów. Taki model dla dużych, niedoświadczonych w branży koncernów wydaje się sporym ryzykiem inwestycyjnym. My bierzemy je na siebie, aby udowodnić, że taki model ma sens. Dopełnieniem całości jest wspomniane wyżej Evity, dzięki któremu udowadniamy, że przy wykorzystaniu szybkiej i niezawodnej infrastruktury biznes oparty na pojazdach elektrycznych może świetnie funkcjonować już dziś. Zależy nam na całym ekosystemie, który nie tylko ma zadbać o dużą liczbę pojazdów elektrycznych w Polsce, ale również o polską gospodarkę, która na rozwoju tej branży może sporo zyskać. Chcecie być takim apostołem elektromobilności tam, gdzie ta inwestycja wynika z pewnej kalkulacji. Dokładnie tak, ale to też jest znacznie dalej sięgająca budowa świadomości społecznej. Główną przyczyną, dla której tak słabo sprzedają się elektryczne samochody osobowe, nie są koszty, bo Polacy na auto są w stanie dużo wydać. Problem polega na tym, że ludzie w nie nie wierzą. To się zacznie zmieniać w momencie, kiedy przejadą się autobusem elektrycznym i kiedy będą mogli wsiąść do elektrycznej taksówki. Jak zobaczą infrastrukturę ładowania, na którą ktoś wydał kilka milionów złotych, zrozumieją, że w elektromobilność uwierzył biznes. A to dla wielu będzie wystarczająca informacja, aby pomyśleć, że może warto kupić sobie auto elektryczne. I to niekoniecznie nowe, bo zaraz uruchomi się rynek wtórny. Kreujecie rynek, na którym chcecie przewodzić? My nigdy nie chcieliśmy być tylko biernym producentem urządzeń energetycznych. Naszą misją jest rozwój elektromobilności w Polsce, Europie i na świecie. To jest ważne, bo kiedy ten pociąg ruszał, my do niego wsiedliśmy i zajęliśmy jedno z pierwszych miejsc, a może nawet w kabinie maszynisty. A gdy dzisiaj ten pociąg zaczyna się rozpędzać, mamy wpływ na to, w którym kierunku jedzie. rozmawiał Filip Kowalik Dostęp do pracy na świecie jest zróżnicowany. W skali globu stopa bezrobocia nieco przekracza 5% i jest niższa niż w 2005 r., kiedy wynosiła 6%. Najmniejsze jest bezrobocie w Azji Południowej i Południowo-Wschodniej oraz Ameryce Północnej, gdzie pracy poszukuje 3-4% aktywnych zawodowo. ten post jest dostępny w: Español używane jako świątynie lub Grobowce, piramidy są jednymi z największych budowli starożytnego świata. Naprawdę, są to wyczyny ludzkiej pomysłowości i inżynierii. Dla wielu ludzi Egipt czy Ameryka to miejsce, w którym według nich można znaleźć największą piramidę na świecie. Jednak inne obszary świata są również domem dla dużych piramid. Należą do nich między innymi Sudan, Nigeria, Grecja, Chiny i Indonezja., ponadto obraz zmienia się, jeśli weźmiemy pod uwagę współczesne budynki w stylu piramidy. A dzięki zaawansowanym technologicznie narzędziom i sprzętowi, niektóre z dzisiejszych piramid są większe niż te z przeszłości. Tutaj przyjrzymy się największym piramidom na świecie według wysokości. Piramida Dżosera, Egipt wysokość: metrów (205 stóp) Piramida Dżosera w Sakkarze, Egipt, datuje się od 2630 pne do 2611 pne. Jest starsza od piramid w Gizie., Początkowo budowla miała być płasko zadaszonym grobowcem (mastabą) dla faraona Dżosera (lub Zosera). Jednak Dżeser, pierwszy król Egiptu z III dynastii, chciał czegoś bardziej wspaniałego. W tym celu kilka mastab ułożono jeden na drugim. Rezultatem jest piramida stopniowa, którą widzimy dzisiaj. Piramida dżosera była największa w Egipcie za jego czasów. Był to ważny dodatek do jego wielu osiągnięć. projekt piramidy przypisuje się rzeźbiarzowi i księdzu, Imhotepowi. Wśród jego godnych uwagi cech jest labirynt tuneli., Według archeologów miało to prawdopodobnie zapobiec kradzieży. Nie udało się jednak, ponieważ szabrownicy splądrowali piramidę. Obecnie ze względu na prace konserwatorskie nie można wejść na teren obiektu. Możesz jednak stać na zewnątrz, aby podziwiać to, co niegdyś uważano za najwyższą piramidę na świecie., Piramida Dżosera, Egipt – by Gary Ku / Wikimedia Commons piramida Meidum, Egipt wysokość: 65 metrów (213 stóp) piramida Meidum została zbudowana za i podczas panowania sneferu. Był pierwszym królem Egiptu z IV dynastii. Był również ojcem Chufu, który później zbudował wielką piramidę w Gizie. Według badaczy Meidum mogło być drugą piramidą ukończoną po Dżoserze., Początkowo była to piramida schodkowa złożona z 7 warstw. Później schody zostały wypełnione i zwieńczone wapieniem. Czas jednak ujawnił, że dodatki nie były konstrukcyjnie dźwięczne. Zewnętrzne warstwy zapadły się, pozostawiając kwadratowy rdzeń, który widzimy dzisiaj. W każdym razie Piramida Meidum nie była miejscem spoczynku Snefru. Chociaż wybudował go w czasie swojego panowania, porzucił go na rzecz innego Królewskiego cmentarza w Dahszur. Ponadto piramida nigdy nie została w pełni ukończona. Na przykład ściany świątyni grobowej nie były polerowane. Również sama komora grobowa miała surowe ściany., Piramida Meidum, Egipt – by Kurohito / Wikimedia Commons piramida słońca, Meksyk wysokość: 65,5 metra (216 stóp) piramida słońca dominuje w starożytnym mezoamerykańskim mieście Teotihuacan. Znajduje się około 40 km od miasta Meksyk. Kiedy teotihuacanie ukończyli ją w II wieku, była to największa PIRAMIDA na świecie. Albo przynajmniej w Nowym Świecie., Aztekowie nazwali piramidę, gdy przybyli do Teotihuacan, wieki po jej opuszczeniu. Niewiele wiadomo o pierwotnym przeznaczeniu piramidy. Istnieje jednak kilka teorii: że była to świątynia lub jakiś kalendarz rytualny są dwie z nich. Wykopaliska ujawniły pewne artefakty. Należą do nich ludzkie figurki i groty strzał z obsydianu, prawdopodobnie przedstawiające ludzkie ofiary. Kolejnym odkryciem był Teotihuacan Ocelot, alabastrowa rzeźba, którą British Museum nabyło w 1926 roku. Chcesz wspiąć się na szczyt piramidy?, Następnie zarezerwuj prywatną wycieczkę po Teotihuacan. Oprócz Piramidy Słońca, zobaczysz również piramidę Księżyca i świątynię pierzastego węża. Piramida słońca, Meksyk / .com Wielka Piramida Cholula, Meksyk wysokość: 66 metrów (217 stóp) jeśli mierzona objętością, to wielka piramida Cholula jest największą piramidą na świecie. Jego całkowita objętość wynosi 3,3 mln metrów sześciennych., To karłowaty, że z Wielkiej Piramidy w Gizie. azteckiej świątyni, piramida jest również nazywany Quetzalcóatl piramidy lub Wielkiej Piramidy Tepanapa. Znajduje się w Cholula de Rivadavia, 101 km od miasta Meksyk. piramida pochodzi z 300 roku p. n. e. W VII lub VIII wieku Aztekowie porzucili go. Zakopane przez ziemię i trawę na przestrzeni wieków przybrało wygląd wzgórza. Z tego powodu przetrwał zniszczenie przez hiszpańskich konkwistadorów na początku XVI wieku. W rzeczywistości, w 1570 roku, Hiszpanie zbudowali swój własny kościół na ” wzgórzu.,”Dziś Piramida i Kościół są popularnymi atrakcjami turystycznymi. Zwiedzający mogą zwiedzić tunele u podstawy piramidy i zobaczyć ozdobne ołtarze. Ruiny Wielkiej Piramidy Cholula, Meksyk / .com Świątynia Tikal IV, Gwatemala wysokość: 70 metrów (230 stóp) świątynia IV jest najwyższą piramidą w miejscu Majów Tikal. Nazywana jest także Dwugłową świątynią węży., Leży około 64 km na południe od El Mirador, innej starej osady Majów w Gwatemali. Eksperci twierdzą, że świątynia IV pochodzi z 741 AD i czci 27. króla dynastii Tikal, Yik 'in Chan K' awiil. W rzeczywistości niektórzy archeolodzy uważają, że jego grobowiec leży ukryty pod piramidą. na szczycie znajduje się kapliczka zwieńczona grzebieniem dachowym. Wśród godnych uwagi cech świątyni są gigantyczne kamienne maski i skomplikowane nadproża. Wspinanie się po stromych schodach na szczyt może wymagać sporego wysiłku. Jednak rozległe widoki na las deszczowy i inne piramidy są tego warte., Temple IV, Tikal, Gwatemala-autor: Antti T. Nissinen – la Danta pyramid, Gwatemala Wysokość: 72 metrów (236 stóp) ukryta w gęstej dżungli Północnej Gwatemali jest największą piramidą na świecie Majów. Oprócz imponującej wysokości, La Danta oferuje objętość prawie 3 milionów metrów sześciennych(99 milionów stóp sześciennych). Podobnie Oszałamiająca jest myśl, że zbudowanie go zajęło miliony dni pracy., La Danta leży w starożytnej osadzie Majów zwanej El Mirador. Znajduje się w El Petén. Leży około 68 km od gwatemalskiego miasta Flores. El Mirador prosperował od 6 p. n. 1 n. e. Jednak pod koniec IX wieku został opuszczony. W El Mirador znajdują się również dwie inne piramidy: El Tigre i Los Monos. Jeśli jesteś sprawny i chętny do wędrówki, możesz cieszyć się wędrówką Mirador Quest. Ta wyprawa nagrodzi cię wspaniałymi widokami ze szczytu La Danta., La Danta Pyramid at El Mirador, Guatemala – by Dennis Jarvis / Wikimedia Commons Memphis Pyramid, USA wysokość: 98 metrów (321 stóp) Graceland może być najbardziej kultowym punktem orientacyjnym w Memphis, Tennessee. Ale jego rezydująca piramida przyciąga wzrok. Piramida Memphis znajduje się w centrum miasta, nad rzeką Missisipi. Powstał w 1991 roku jako obiekt sportowo-rozrywkowy., Odbywały się tu mecze bokserskie, mecze koszykówki i koncerty. później władze miasta podpisały 55-letnią umowę najmu z Bass Pro Shops. W rezultacie Memphis Pyramid stał się Bass Pro Shops megastore w 2015 roku. Oprócz ogromnego sklepu handlowego, są inne atrakcje. Należą do nich Strzelnica, strzelnica łucznicza i laser arcade. Budynek szczyci się również najwyższą w kraju wolnostojącą windą. Memphis Pyramid, USA / .,com Czerwona Piramida w Dahszur, Egipt wysokość: 104 metry (342 stopy) Faraon Sneferu jest odpowiedzialny za co najmniej trzy największe piramidy na świecie. Czerwona Piramida jest jednym z nich. Założyciel IV dynastii w Egipcie, Sneferu wytyczył szlak w projektowaniu i budowie piramid. Jego czerwona Piramida znajduje się w nekropolii Dahszur, około 40 km od Kairu, gdzie znajdziesz nasze 11 najlepszych hoteli w Kairze. Rosy wapień używany do budowy większości rdzenia piramidy jest źródłem jej nazwy., archeolodzy twierdzą, że budowa piramidy trwała około 17 lat. Eksperci również uważają, że była to pierwsza udana próba zbudowania piramidy o gładkich bokach. Dziś turyści mogą swobodnie wchodzić i odkrywać cuda piramidy. Na przykład korbowane stropy komór wewnętrznych są niezwykłymi przykładami cienkiego muru. Pomimo ciężaru kamieni powyżej i upływu tysiącleci, nie wykazują one pęknięć ani pęknięć., Czerwona Piramida Dahszur, Egipt – by Lienyuan lee/Wikimedia Commons wygięta piramida, Egipt wysokość: 105 metrów (344 stóp) wygięta piramida była swego rodzaju eksperymentem dla sneferu, Faraona Starego Królestwa Egiptu. Była to jego druga piramida po tej w Meidum. Nazwa piramidy pochodzi od jej górnej części, która wydaje się wygięta z powodu jej płytkiego kąta., Możliwe, że pierwotny kąt był zbyt stromy, co zmusiło budowniczych do kompensacji, aby zapobiec zawaleniu się piramidy. zamknięta dla turystyki od 1965 roku, wygięta Piramida ponownie otwarta dla zwiedzających w 2019 roku. Turyści mają dostęp do bocznej piramidy. Został otwarty dla publiczności po raz pierwszy od czasu wykopalisk w 1956 roku. Niektórzy archeolodzy uważają, że ta boczna piramida była przeznaczona dla żony Sneferu, Hetepheres. Bent Pyramid, Egipt / .,com Luxor, Las Vegas, USA wysokość: 107 metrów (350 stóp) Las Vegas Strip jest jedną z najlepszych atrakcji turystycznych w USA. Od 1993 roku jest również domem Luxor Las Vegas, 30-piętrowego hotelu i kasyna. Jest własnością i jest zarządzana przez MGM Resorts International, był to najwyższy budynek The Strip w momencie otwarcia. Dziś jest to jedna z największych piramid we współczesnym świecie. Luxor bierze swoją nazwę od starożytnego egipskiego miasta Teby., Oferuje 4400 pokoi, ogromne kasyno, osiem restauracji i cztery odkryte baseny. Posiada również największe atrium na świecie. Ponadto hotel oferuje najsilniejszą wiązkę światła na świecie: Luxor Sky Beam. A jeśli chodzi o pokazy, Luksor oferuje wiele. Są to koncerty i Rewia z udziałem największych nazwisk w showbiznesie. Luxor Pyramid, Las Vegas, USA – by EQRoy / .com piramida Chafre, Egipt wysokość: 136.,4 metry (448 stóp) Piramida Chafre (lub Chefren) pochodzi z 2570 pne. Spośród wszystkich piramid w Gizie jest to jedyna z co najmniej częścią oryginalnej Obudowy z białego wapienia. Znajduje się w nim Grobowiec Chafre ' a, faraona z IV dynastii. Był również synem Chufu (Cheopsa), którego piramida jest największa w Gizie. wnętrze jest prostsze w porównaniu do piramidy Chufu. Świątynia grobowa jest jednak bardziej złożona. W 1945 roku w mieście znajdowało się 5200 obiektów., Tymczasem piramida ' s valley temple szczyci się granitowymi blokami i polerowanymi białymi podłogami kalcytowymi. Archeolodzy uważają również, że świątynia ta posiadała jeszcze więcej posągów Khafre. Piramida w Chafre, Egipt / Wielka Piramida w Gizie, Egipt wysokość: metrów ( stóp) Wielka Piramida w Gizie jest największą piramidą na świecie w umysłach wielu ludzi., Rzeczywiście, była to najwyższa na świecie struktura stworzona przez człowieka przez tysiące lat. Znana również jako piramida Chufu lub Cheopsa, jej pierwotna wysokość wynosiła 146,5 metra(480,6 stóp). Służył jako grobowiec dla Chufu (Cheopsa), faraona IV dynastii. Niektórzy uważają, że jego Wezyr, Hemiunu lub Hemon, był architektem piramidy. Budowa piramidy trwała 10-20 lat w latach 2551-2528 p. n. e. Pierwotnie miała gładką, białą wapienną powłokę, która odbijała światło słoneczne lub światło księżyca. Wewnątrz Komnaty Królewskiej znajduje się Duży granitowy sarkofag., Kompleks Gizy obejmuje również świątynie grobowe, piramidy dla żon Chufu i Grobowce mastaby dla szlachty. Aby dowiedzieć się więcej o cudach Gizy, sprawdź tę prywatną półdniową wycieczkę. Sfinks & Wielka Piramida w Gizie, Egipt / .com Transamerica Pyramid, San Francisco, USA Wysokość: 260 metrów wraz z mostem Golden Gate, Transamerica Pyramid jest głównym punktem orientacyjnym San Francisco., Zaprojektowany przez architekta Williama Pereirę budynek wznosi się nad finansową dzielnicą miasta. Budowę rozpoczęto w 1969 roku. W 1972 roku budynek został otwarty jako siedziba Transamerica Corp. Dziś jej najemcami są banki i kancelarie prawne. Budynek Transamerica należy do największych piramid na świecie. Swój charakterystyczny kształt zawdzięcza tak samo czynnikom funkcyjnym, jak formowaniu. Ze względu na zwężającą się konstrukcję, rzuca mniejszy Cień. Oznacza to, że ulice poniżej uzyskać więcej naturalnego światła. A na jego szczycie Latarnia zwana „klejnotem koronnym” migocze podczas specjalnych okazji., Transamerica Pyramid, San Francisco, USA – by V_E / .com the shard, Londyn, Wielka Brytania wysokość: metrów The Shard to 95-piętrowy wieżowiec w Londynie, zaprojektowany przez włoskiego architekta Renzo Piano. Jest najwyższym budynkiem w Wielkiej Brytanii i Unii Europejskiej. Zamiast starych piramid, linie kolejowe obok obiektu, a także maszty statku inspirowały projekt budynku., Mimo to należy do największych struktur piramidowych na świecie. tysiące tafli szkła tworzą elewację. Posiada 72 kondygnacje mieszkalne, z których 13 posiada mieszkania mieszkalne. Najróżniejsi najemcy zajmują miejsce w budynku. Na przykład 5-gwiazdkowy Hotel Shangri-La w Shard zajmuje poziomy 34-52. W restauracjach i barach, takich jak Aqua Shard, można napić się światowej klasy napojów i zjeść posiłek. Tymczasem najwyższy Taras widokowy w Londynie rozciąga się na 3 piętrach na górze. The Shard, London, UK – by digital341/.,com Ryugyong Hotel, Korea Północna Wysokość: 330 metrów (1080 stóp) Ryugyong Hotel to nie tylko najwyższy budynek Korei Północnej. To także największa PIRAMIDA na świecie. Budowę rozpoczęto w 1987 roku, a otwarcie zaplanowano na 1989 rok. Ale z powodu wielu problemów termin był przedłużany. Budowę przerwano w 1992 roku. Przez wiele lat” Hotel Zagłady ” leżał bezczynnie. Prace wznowiono w 2008 roku. Do 2011 roku hotel posiadał szklaną fasadę., Jednak pomimo planowanego otwarcia w 2013 roku, Ryugoyong Hotel pozostaje zamknięty od 2020 roku. Był to ogromny hotel i obrotowe restauracje. Kolejna ciekawostka: piramidalny kształt budynku to nie tylko estetyka. Zamiast stali, zbrojony beton jest głównym materiałem budowlanym hotelu. Ponieważ górne poziomy musiały być lżejsze, musiały się zwężać do pewnego stopnia. Stąd wygląd budynku przypominający piramidę., Ryugyong Hotel, Pyongyang, North Korea – by Torsten Pursche / .com
W konkurencyjnym świecie branży lotniczej jedna linia lotnicza wyróżnia się spośród wszystkich innych: największa linia lotnicza na świecie. Dzięki imponującej flocie i niespotykanej dotąd obecności na całym świecie ta linia lotnicza ugruntowała swoją pozycję niekwestionowanego lidera w lotnictwie komercyjnym.
Wielu z nas zna kogoś, kto ma duże stopy. Jednak znajomi pewnego Wenezuelczyka mogą pochwalić się znajomością osoby o największych stopach na świecie! Pan Jeison Orlando Rodriguez Hernandez z miasta Maracay w Wenezueli skończył dopiero 20 lat, jednak już jest rekordzistą Guinnessa w kategorii największych stóp u żyjącego człowieka. Stopy Wenezuelczyka mają odpowiednio 40,1 centymetra długości (prawa) i 39,6 centymetra (lewa). Jak łatwo się domyśleć, posiadanie tak dużych stóp wiąże się z wieloma utrudnieniami w życiu, jak problem ze znalezieniem butów – w młodości Jeison sam szył sobie obuwie z tkanin, jednak wytrzymywało na jego nogach kilka tygodni i zmuszało go niekiedy do wędrówek boso. Pan Hernandez zawsze zazdrościł przechodniom ich częściej spotykanych w naturze rozmiarów stopy. Jego lata szkolne również nie należały do najłatwiejszych, bowiem wyróżniając się ogromnymi stopami, często padał ofiarą dyskryminacji i przytyków ze strony rówieśników. Dopiero odpowiednie badania wykazały, że za ogromnym rozmiarem tej konkretnej części ciała stoi nadczynność przysadki mózgowej, odpowiedzialnej za nadmierną produkcję hormonu wzrostu, która wywołuje chorobę, zwaną akromegalią. Na szczęście, Wenezuelczyk nie został pozostawiony na lodzie ze swoim niespotykanym darem – aby rekord Guinnessa został uznany, jeden z niemieckich szewców, specjalizujący się w produkcji obuwia o niestandardowych rozmiarach wykonał dla niego buty na specjalne zamówienie, dzięki czemu dostarczył szczegółowych pomiarów stopy rekordzisty do komisji Księgi Rekordów Guinnessa. Poprzednikiem pana Hernandeza był Marokańczyk Brahim Takioullah (zdjęcie poniżej), wyposażony w stopy o nie mniej imponujących rozmiarach – jego lewa stopa mierzy 38,1 centymetra, zaś prawa jest o 0,6 centymetra od niej krótsza. Dzięki rozwojowi technologii, świat, w którym żyjemy z roku na rok staje się coraz mniejszy. Ale niestety - nie bezpieczniejszy. Na świecie wciąż grasują groźne mafie i gangi, przed którymi respekt czują nie tylko zastraszani zwykli ludzie, ale politycy i policja. Oto 7 najgroźniejszych mafii świata.
Inflacja jest obecnie najwyższa od ponad 40 lat w USA i Holandii, od ponad 30 lat we Włoszech i Francji, a od ponad 20 lat w Korei Płd. i Turcji. Kraje na całym świecie walczą z cenami rosnącymi przez pandemię Covid-19 i chaos w łańcuchach dostaw oraz wojnę na Ukrainie, przez którą wzrosły koszty paliw i żywności. CZYTAJ TAKŻE: -UJAWNIAMY. Szokująca treść komunikatu KE: „Oszczędzaj gaz na bezpieczną zimę”. Dotarliśmy do projektu dokumentu -Premier Morawiecki: Z inflacją jest trochę jak z Donaldem Tuskiem - przybyła do nas z zagranicy i przeszkadza jak tylko potrafi Najszybszy wzrost inflacji miał miejsce w Izraelu Analiza danych z 44 rozwiniętych gospodarek przeprowadzona przez Pew Research Center wykazała, że w prawie wszystkich z nich wskaźnik cen towarów i usług konsumpcyjnych znacznie wzrósł od czasów przed pandemią. W 37 krajach średnia roczna stopa inflacji w I kwartale br. była co najmniej dwukrotnie wyższa niż w I kwartale 2020 r., kiedy pandemia Covid-19 zaczynała się rozprzestrzeniać. W 16 krajach inflacja w I kwartale br. była ponad czterokrotnie wyższa niż dwa lata wcześniej. W ujęciu rocznym inflacja w Stanach Zjednoczonych osiągnęła w maju 8,6 proc., a w czerwcu 9,1 proc., czyli najwięcej od grudnia 1981 r. Inflacja w USA była stosunkowo niska przez tak długi czas, że dla całych pokoleń Amerykanów gwałtowne podwyżki cen mogły wydawać się reliktem odległej przeszłości - komentuje portal Światowego Forum Ekonomicznego (WEF). Dziś Amerykanie uważają ją za główny problem swojego kraju, którego rozwiązanie jest najwyższym priorytetem w ocenie prezydenta Joe Bidena. Turcja ma jeden z najwyższych wskaźników inflacji na świecie: według Tureckiego Instytutu Statystycznego (TUIK) w czerwcu ceny wzrosły o 78,6 proc. w stosunku do tego samego okresu w 2021 r., czyli najwięcej od 24 lat. Ceny żywności poszybowały w górę o 93,9 proc. w ujęciu rocznym, a koszty transportu o 123,4 proc. Kraj ten od lat doświadcza wysokiej inflacji, jednak wzrosła ona pod koniec 2021 r., gdy rząd zaczął prowadzić nietypową politykę gospodarczą, polegającą na obniżaniu stóp procentowych zamiast ich podnoszeniu. Państwem, w którym inflacja rosła najszybciej w ciągu ostatnich dwóch lat, jest Izrael - podaje Pew Research Center. Roczna stopa inflacji w Izraelu w I kwartale 2020 r. wyniosła 0,13 proc., a w tym samym okresie w 2022 r. już 3,36 proc., czyli ponad 25 razy więcej. W maju osiągnęła najwyższy od 11 lat poziom 4,1 proc. Oprócz Izraela do krajów o bardzo dużym wzroście inflacji w latach 2020-2022 należy Grecja, gdzie odnotowano prawie 21-krotny wzrost w I kwartale br. w porównaniu tym samym okresem w 2020 r. (z 0,36 proc. do 7,44 proc.), Włochy (prawie dwudziestokrotny wzrost z 0,29 proc. do 5,67 proc.) i Szwajcaria (z -0,13 proc. do 2,06 proc.). Inflacja, wojna i pandemia W większości krajów zaobserwować można podobne trendy, czyli stosunkowo niskie poziomy inflacji przed wybuchem pandemii w pierwszym kwartale 2020 r., następnie stałe lub spadające wskaźniki, kiedy rządy ograniczały większość działalności gospodarczej, i rosnące wskaźniki od połowy 2021 r., gdy świat walczył o powrót do normalności - podaje portal WEF. Są też wyjątki od tego ogólnego wzorca, na przykład w Rosji stopa inflacji stale rosła przez cały okres pandemii, po czym gwałtownie wzrosła po inwazji na Ukrainę, w Indonezji inflacja spadła na początku pandemii i pozostała na niskim poziomie, a w Arabii Saudyjskiej stopa inflacji wzrosła podczas pandemii, ale następnie gwałtownie spadła pod koniec 2021 r. i nadal wynosi zaledwie 1,6 proc. Inflacja w Wielkiej Brytanii osiągnęła w maju najwyższy poziom od 40 lat, rosnąc w tempie 9,1 proc. rocznie, a Bank Anglii poinformował, że może ona osiągnąć szczyt na poziomie 11 proc. w br. Kraj boryka się obecnie z kryzysem kosztów utrzymania, ceny żywności rosną w tempie 8,7 proc. rocznie w maju, a rachunki za energię wzrosły w kwietniu o 50 proc. Według Eurostatu roczna stopa inflacji w strefie euro miała wzrosnąć w czerwcu o 8,6 proc. Ceny energii wzrosły w maju o 39,1 proc. w porównaniu z tym samym miesiącem w 2021 r., a ceny żywności o 7,5 proc. Najwyższą roczną stopę inflacji w strefie euro odnotowano w maju w Estonii (20,1 proc.), na Litwie (18,5 proc.), Łotwie (16,8 proc.), Słowacji (11,8 proc.), w Grecji (10,5 proc., najwyższa od 27 lat), Holandii (10,2 proc., najwyższa od 46 lat) i Belgii (9,9 proc., najwyższa od 40 lat). W których krajach inflacja jest najniższa? Najniższa inflacja jest we Francji (5,8 proc., najwyższa od 37 lat), na Malcie (5,8 proc., najwyższa od początku badań w 1997 r.), w Finlandii (7,1 proc., najwyższa od ponad 30 lat) i we Włoszech (7,3 proc., najwyższa od ponad 35 lat). W czerwcu inflacja w Korei Południowej osiągnęła najwyższy poziom od 24 lat, rosnąc w tempie 6 proc. rocznie. Inflacja na Sri Lance osiągnęła w czerwcu rekordowy poziom, rosnąc w tempie 54,6 proc. rocznie, a prezes banku centralnego kraju przyznał dziennikarzom, że do końca br. może osiągnąć 70 proc. Zamieszkany przez 22 mln osób kraj zmaga się z ogromnym kryzysem finansowym, który spowodował ograniczenie dostępności podstawowych produktów takich jak paliwo, żywność i leki i doprowadził do masowych protestów przeciwko prezydentowi Gotabayi Rajapaksie. Inflacja wzrosła znacząco również w Japonii, w której przez lata problemem był niski wzrost gospodarczy i nawet deflacja. Od 2010 do 2020 roku inflacja w Japonii wynosiła średnio około 0,42 proc., jednak w maju br. roczna stopa inflacji w tym kraju wzrosła do 2,5 proc. aja/PAP
Stopa ( łac. pes) – w anatomii człowieka najbardziej dystalna, obwodowa część kończyny dolnej . Zarówno stopa, jak i ręka są pod względem budowy tworami homologicznymi, jednak w związku z odrębną funkcją są zasadniczo różnie ukształtowane. Główną funkcją stopy jest udział w poruszaniu się (funkcja podporowo-nośna i
Jeszcze w 2021 r. inflacja dla wielu bankierów centralnych nie wydawała się czymś groźnym. Władze monetarne nie reagowały na pojawiające się zwiastuny przyspieszenia tempa, w jakim rosną ceny, o których coraz głośniej mówili ekonomiści i inwestorzy. Nie reagował też Fed. Główne banki centralne utrzymywały stopy procentowe na rekordowo niskich poziomach (znalazły się tam przez spowolnienie gospodarcze wywołane pandemią COVID-19). Stopy procentowe: jak świat zareagował na inflację Jednak w końcu dostrzegły zagrożenie; w czerwcu 2021 r. na podwyżkę stóp procentowych zdecydowały się władze monetarne Czech i Węgier. Polskie nie reagowały jeszcze przez cztery miesiące. Tymczasem, jak zauważa Maciej Bukowski, prezes think tanku WiseEuropa i współautor (wraz z Krzysztofem Bocianem) raportu „Inflationomics, inflacja w czasach kryzysów”, to właśnie polityka monetarna tworzyła w Polsce warunki do powrotu inflacji, i to już na dwa lata przed wybuchem pandemii. Chodzi o „akceptację Narodowego Banku Polskiego dla osłabiania się złotego”, a także „obniżanie stóp procentowych w oderwaniu od sytuacji na rynku pracy”. Później, jak zauważają autorzy, już w czasie pandemii i bezpośrednio po niej, w tym samym kierunku podążyła decyzja o obniżeniu stóp procentowych do historycznie najniższego poziomu oraz późniejsze zwlekanie z odwróceniem tej decyzji, mimo gwałtownego przyspieszenia dynamiki wzrostu cen. Według WiseEuropa jej źródłem było błędne założenie, że obserwowana inflacja ma charakter przejściowy i jest stymulowana głównie przez czynniki podażowe (ceny energii). – To nie wojna w Ukrainie, a złożenie ekspansywnej polityki fiskalnej i monetarnej oraz innych decyzji polityki publicznej, podejmowanych w sytuacji, gdy gospodarka stopniowo zaczęła przejawiać oznaki przegrzewania się (zarówno przed, w trakcie, jak i po zakończeniu pandemii COVID-19) są głównym źródłem ponadprzeciętnie wysokiej inflacji w Polsce. To, co wywołała agresja rosyjska na Ukrainę to kryzys energetyczny i bardzo szybki wzrost cen węgla, gazu i ropy w pierwszym kwartale 2022 r. Przy czym jego stopień wpływu na gospodarki krajowe na świecie jest zróżnicowany – mówi Maciej Bukowski. – Dodatkowym źródłem okazały się: coraz bardziej „ciasny” rynek pracy, bardzo wysokie wykorzystanie mocy produkcyjnych, dynamika konsumpcji i PKB powyżej trendu – uzupełnia Krzysztof Bocian. – Czynniki te tłumaczą ok. 60-70 proc. nawrotu inflacji w Polsce między pierwszym kwartałem 2019 r. a pierwszym kwartałem 2022 r. – dodaje. Pierwszą podwyżkę stóp procentowych po kilkunastu miesiącach utrzymywania ich blisko zera Rada Polityki Pieniężnej zaordynowała w Polsce w październiku 2021 r., zwiększając je o 40 pkt bazowych. Zdaniem wielu ekonomistów ( byłych szefów NBP i członków RPP poprzednich kadencji, którzy w liście otwartym alarmowali, że dalsza zwłoka z zacieśnianiem polityki pieniężnej byłaby sprzeniewierzeniem się podstawowemu celowi banku centralnego oraz łamaniem zarówno Konstytucji, jak i ustawy o NBP) była to decyzja spóźniona. RPP podjęła ją, gdy znane już były wstępne wskazania inflacji za wrzesień: ceny były wtedy prawie 6 proc. wyższe niż rok wcześniej. Był to najwyższy odczyt inflacji w Polsce od prawie 20 lat – już wtedy ceny rosły ponad dwa razy szybciej, niż powinny (cel, w pobliżu którego bank centralny powinien utrzymywać inflację to 2,5 proc.). Amerykanie wchodzą do akcji, Fed podnosi stopy W marcu 2022 r. do podwyżek dołączyła się Rezerwa Federalna – najpierw podniosła stopy łagodnie, o 25 pkt bazowych, podobnie zachowała się w maju. Jednak w czerwcu podwyżka stóp za Oceanem wyniosła aż 75 pkt. bazowych – był to największy ruch amerykańskimi stopami w górę od 28 lat. Choć trudno się dziwić, wszak inflacja w USA wzrosła w ostatnich miesiącach do poziomów nienotowanych od ponad 40 lat – w maju wyniosła 8,6 proc. Do takiego poziomu podskoczyła też inflacja w strefie euro, ustanawiając historyczny rekord. Jednak Europejski Bank Centralny jeszcze na nią nie zareagował podwyżką stóp procentowych – utrzymuje je na zerowym poziomie. Choć Christine Lagarde, stojąca na czele tej instytucji, jak też inni jej przedstawiciele dali jasno do zrozumienia, jaki mają plan. W lipcu stopy procentowe w strefie euro mają wzrosnąć o 25 pkt bazowych. Kolejna podwyżka ma nastąpić dwa miesiące później, choć jej skala będzie zależała od nowych prognoz inflacji: jeśli się utrzymają lub pogorszą, we wrześniu można się będzie spodziewać mocniejszego ruchu europejskimi stopami, a później, jak przewidują członkowie EBC, dalszego ich wzrostu. Zaskakujące ruchy stopami procentowymi Choć w strefie euro stopy procentowe od dawna nie drgnęły, w wielu europejskich państwach poza nią mocno wzrosły. I wciąż rosną. Na ich podwyżkę, i to nietypowo, bo przed ruchem EBC, zdecydowali się np. Szwajcarzy, co zaskoczyło rynek i błyskawicznie umocniło franka: zarówno wobec euro (jest już droższy od europejskiej waluty), jak i złotego (automatycznie zwiększając wysokość rat kredytowych spłacanych w tej walucie również przez Polaków). Co ciekawe, na tle Europy, czy tym bardziej Polski, helwecka inflacja jest prawie niezauważalna. W maju wyniosła 3,4 proc. Jednak dla Szwajcarów to poziom gigantyczny – ceny nie rosły w ich kraju w takim tempie od blisko 29 lat. – Większość krajów na świecie chciałaby mieć taką inflację jak w Szwajcarii, jednak dla Szwajcarów to bardzo poważny problem. Są wystraszeni, więc podnieśli stopy. Ten przykład pokazuje, jak duża jest determinacja tamtejszych władz monetarnych i strach przed rozpędzającą się inflacją – mówi Monika Kurtek, główna ekonomistka Banku Pocztowego. Zaskoczeniem była też skala niedawnych podwyżek stóp procentowych w Czechach – o 1,25 pkt proc. do 7 proc. – oraz na Węgrzech, gdzie wzrosły o aż 1,85 pkt proc., osiągając 7,75 proc. (oczekiwania rynkowe wskazywały na podwyżkę o zaledwie 50 pkt bazowych). Najwyższy od 2009 r. poziom stóp na Węgrzech to oczywiście odpowiedź na zbyt szybko rosnące ceny i dwucyfrową inflację, która niewiele robi sobie z ustawowego ograniczania cen paliw i niektórych produktów żywnościowych przez rząd w Budapeszcie, a w ostatnim czasie gigantyczne osłabienie węgierskiej waluty. Strefa euro z problemami Zresztą nie tylko u naszych bratanków inflacja ma się wyśmienicie. W maju 2022 r. w całej Unii Europejskiej ceny zwiększyły się przeciętnie o 8,8 proc. W Czechach inflacja liczona według metodologii Eurostatu (HICP – zharmonizowany indeks cen konsumpcyjnych) wyniosła 15,2 proc. Jeszcze szybciej rosły ceny na Łotwie, Liwie i w Estonii, w której wskaźnik HICP przekroczył już 20 proc. w skali roku. Jednak poza Republikami Bałtyckimi, zajmującymi czołowe miejsca w inflacyjnej tabeli strefy euro, są w niej państwa, w których inflacja jest znacznie niższa. We Francji i na Malcie wynosi mniej niż w Polsce 10 miesięcy temu, tuż przed pierwszą podwyżką stóp w obecnym cyklu – 5,8 proc. Zróżnicowanie charakteru gospodarek państw posługujących się wspólną unijną walutą jest zresztą jednym ze specyficznych problemów, z którymi musi mierzyć się EBC; nie lada sztuką jest dopasować parametry polityki pieniężnej tak, by zapewnić stabilność cen w każdym z państw należących do eurolandu. – EBC musi myśleć o tym, że nie ma jednolitości w ramach strefy euro i zapowiadane podwyżki stóp procentowych mogą oddziaływać na różne kraje w różny sposób, powodując dla niektórych bardzo duże problemy. Nie chodzi tylko o gigantyczną inflację na Litwie, w Łotwie czy Estonii, ale też o kraje południa Europy, przede wszystkim Włochy. Europejskie władze monetarne muszą patrzeć na tę różnorodność gospodarek składających się na strefę euro, w których często występują zupełnie odmienne zjawiska – mówi Monika Kurtek. To jednak niejedyne zmartwienie instytucji kierowanej przez Christine Lagarde. Utrzymywanie niskich stóp w eurolandzie jest bowiem jednym z powodów słabnięcia europejskiej waluty: jest już słabsza od franka szwajcarskiego i bardzo blisko parytetu z dolarem (sytuacji, gdy kurs EUR/USD = 1). – Jeżeli sytuacja gospodarcza będzie się mocno pogarszała, to do parytetu na eurodolarze możemy dojść bardzo szybko – uważa ekonomistka Banku Pocztowego. Zwraca przy tym uwagę, że obecnie reakcje rynków są znacznie głębsze niż np. podczas kryzysu w 2008 r. czy nawet przy okazji pandemii. – Inwestorzy mają świadomość, że pole manewru i wsparcia po stronie EBC i rządów jest ograniczone, a pewne narzędzia zostały już w ostatnich latach wyczerpane – dodaje. Recesja a polityka pieniężna Jednak najtwardszym orzechem do zgryzienia dla banków centralnych jest dziś co innego. Jeszcze kilka tygodni temu apetyt inwestorów na podwyżki stóp był znacznie mocniejszy niż obecnie. Podobnie zdecydowanie jastrzębiej postawy władz monetarnych spodziewali się ekonomiści. Ostatnio jednak oczekiwania te są tonowane, a nastroje na rynku się zmieniły. – Jeszcze trzy tygodnie temu wyceny wysokości stóp procentowych w USA na początek 2023 r. wskazywały na 3,9 proc. Teraz wynoszą już 3,3 proc. To samo dotyczy wszystkich ważniejszych banków centralnych na świecie, może oprócz Bank of Japan – zauważa Janusz Jankowiak, główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu. Jak tłumaczy, zmiana wynika z przeorientowania się większości uczestników rynku finansowego: z obaw o inflację (i oczekiwań na podwyżki stóp procentowych) na obawy o recesję. To one znacząco zredukowały wycenę prawdopodobieństwa mocniejszych wzrostów stóp. – Rynki targane są dwiema obawami: o rozpędzoną inflację, której szczyty pewnie przed nami, oraz o nadchodzącą recesję. W ostatnich dniach przeważa druga obawa, a rynki dochodzą do przekonania, że polityka monetarna nie będzie zacieśniana w tak dużej skali, jak się jeszcze do niedawna spodziewały – przyznaje Monika Kurtek. Podobne głosy pojawiają się także w odniesieniu do polskiej polityki monetarnej. Po lipcowej decyzji RPP o 10. z rzędu podwyższeniu stóp procentowych NBP (o 50 pkt bazowych, do 6,5 proc. dla stopy referencyjnej), część ekspertów uznała, że to ostatnia podwyżka zaordynowana w obecnym cyklu zacieśniania polityki pieniężnej. Choć nie brak też głosów nawołujących RPP do bardziej zdecydowanych działań. Zdaniem ekspertów WiseEuropa reorientacja polityki pieniężnej w stronę zacieśniania jej parametrów może być w Polsce niedostatecznie zdecydowana, by sprowadzić inflację do celu przed 2025 r. „By to zmienić, RPP powinna założyć konieczność zacieśnienia polityki monetarnej w roku 2022 w skali podobnej do tej z początku stulecia, co przełożyłoby się na wzrost stopy referencyjnej do ok. 9 proc. na przełomie trzeciego i czwartego kwartału 2022 r.” – piszą autorzy raportu. Nie wykluczają jednak, że potrzebne mogą być bardziej zdecydowane działania. Powodem jest proinflacyjna polityka fiskalną rządu („trwale zwiększa deficyt przez np. wzrost wydatków zbrojeniowych, nie oferując realnej perspektywy zmniejszenia wydatków budżetowych”), która osłabia skuteczność podwyżek stóp w walce z inflacją. – Strategia rządu, polegająca na spadku inwestycji publicznych w samorządach oraz ograniczaniu podwyżek płac w sektorze publicznym, może być nieskuteczna, bowiem wysoka dynamika płac w sektorze prywatnym wywoła albo dużą falę odejść z pracy w sektorze publicznym, co tylko w niektórych przypadkach można będzie kompensować zmianami organizacyjnymi, albo konieczność skokowego wzrostu wydatków budżetowych z kilkunastomiesięcznym opóźnieniem – przestrzegał Maciej Bukowski jeszcze przed ostatnią decyzją RPP o niższej o połowę od oczekiwań podwyżce stóp procentowych. I zwracał uwagę, że – wraz z utrzymaniem wysokiego poziomu dyskrecjonalnych transferów emerytalnych, a także zapowiedziami dotyczącymi indeksacji 500 plus – rodzić to będzie dodatkową presję inflacyjną, która może wymagać zacieśnienia monetarnego nawet w skali przekraczającej poziom 10 proc. dla stopy referencyjnej. Prawdopodobieństwo recesji, jest ono obecnie znacznie wyższe w strefie euro (70 proc.) niż w USA (40 proc.) Nerwy, niepewność i rozchwianie Ekonomiści mówią o zmieniających się oczekiwaniach odnośnie do działań władz monetarnych na świecie, jakie zaszły w ostatnich tygodniach. – Wciąż przewidywane jest dalsze zacieśnianie polityki monetarnej, ale w kontekście coraz większych obaw o recesję wydaje się, że rynki się cofają w kwestii oczekiwanej skali zacieśniania monetarnego – relacjonuje ekonomistka Banku Pocztowego. Jednak zdaniem Janusza Jankowiaka tym razem rynki, oczekujące mocnego złagodzenia polityk banków centralnych, nie muszą mieć racji. – Nie mam pewności, czy nie jest to przesadzona zmiana nastawienia. Sądzę, że w sytuacji znaczącego przekraczania przez inflację celów inflacyjnych banków centralnych, nie będą się one tak bardzo zajmowały wzrostem gospodarczym, tylko jednak wypełnianiem swojego mandatu. A skoro tak, będą musiały wpływać na zagregowany popyt, podnosząc stopy procentowe – uważa ekonomista. Na razie jednak wśród inwestorów panuje zamieszanie. – Nie pamiętam jeszcze takiej zmienności na rynkach jak w tej chwili. Dotyczy tak naprawdę wszystkich aktywów. Rynki są rozchwiane, niepewność, co się wydarzy, też jest ogromna – relacjonuje Monika Kurtek. I zakłada, że nerwowość i zmienność będzie się na rynkach utrzymywać lub nawet pogłębiać. EBC, Fed i stopy procentowe Powodem zamieszania są wspomniane wyżej coraz wyraźniejsze oznaki nadchodzącej recesji, która zaczyna być uwzględniana w scenariuszach rynkowych analityków. Jak wskazuje Janusz Jankowiak na podstawie uśrednionych wycen globalnych banków ( Morgan, Goldman Sachs i Morgan Stanley), które szacują prawdopodobieństwo recesji, jest ono obecnie znacznie wyższe w strefie euro (70 proc.) niż w USA (40 proc.). – W strefie euro problem polega na tym, że przy wysokich wycenach i dużym prawdopodobieństwie recesji skłonność EBC do podnoszenia stóp procentowych do poziomów do niedawna oczekiwanych przez rynek, czyli 1,5 proc. w 2023 r., będzie zdecydowanie mniejsza niż w USA z uwagi na znacznie większy podział w ramach Rady Gubernatorów EBC odnośnie do tego, czy inflacja jest rzeczywiście tak niebezpieczna, jak mogłoby się wydawać. Tu dominuje opinia, że wysokie prawdopodobieństwo recesji poprowadzi ścieżkę inflacyjną bardzo mocno i szybko w dół – mówi Janusz Jankowiak. W tym układzie bardziej komfortową pozycję ma amerykański bank centralny. – Dualny mandat Fed (w przeciwieństwie do np. NBP amerykańskie władze monetarne nie mają wskazanego jako głównego celu zapewnienia stabilności cen; Fed ma też dążyć do pełnego zatrudnienia, niekiedy mówi się także o umiarkowanych długoterminowych stopach procentowych — red.) teoretycznie daje mu większe pole manewru, więcej luzu. Choć z drugiej strony są bardzo silne naciski i oczekiwania, że Fed, w którym zdania na ten temat są podzielone, będzie bardziej radykalny w sprawie podwyżek stóp procentowych niż EBC – tłumaczy Janusz Jankowiak. Niewykluczone jednak, że i Fed wstrzyma się ze zdecydowanymi ruchami. – Nie wiadomo, czy Fed z dość stanowczo wypowiadającym się dotąd prezesem Powellem na czele nie zmieni zdania. Wydaje się, że nawet jeżeli – już wysoka – inflacja będzie przyspieszała, to jednak banki centralne będą musiały wziąć pod uwagę, że gospodarki wchodzą w kryzys i być może złagodzą politykę monetarną – zastanawia się Monika Kurtek. A na dalszy wzrost inflacji wskazuje sytuacja na rynku surowców energetycznych, które drożeją, często pod dyktando Rosji. – Media już piszą o kryzysie energetycznym. Wystarczyło, że Rosja przykręciła kurek z gazem, by spowodować mocny wzrost cen surowca. Niemiecki minister gospodarki mówi o grożącym jego krajowi kryzysie energetycznym związanym z odcięciem od rosyjskiej ropy i gazu. To oznacza poważne zagrożenia dla europejskiej, ale też globalnej gospodarki, szczególnie w kontekście nadchodzącego spowolnienia bądź recesji. I muszą to mieć na względzie decydenci polityki pieniężnej – uważa ekonomistka Banku Pocztowego. NBP i stopy procentowe w Polsce Zmiana nastawienia głównych banków centralnych na świecie może być kłopotliwa dla ich polskiego odpowiednika. – Gdyby EBC podnosił stopy tak, jak zapowiedział, to ułatwiłby decyzję Radzie Polityki Pieniężnej, która mogłaby w dalszym ciągu swobodnie podnosić stopy procentowe w Polsce. Jeżeli EBC zatrzyma się z podwyżkami, skomplikuje to sytuację w Polsce. Choć oczywiście NBP powinien spełniać swój mandat (głównym zadaniem polskiego banku centralnego, zapisanym w Konstytucji RP, jest dbanie o wartość polskiego pieniądza; podobnie mówi Ustawa o NBP: „Podstawowym celem działalności NBP jest utrzymanie stabilnego poziomu cen, przy jednoczesnym wspieraniu polityki gospodarczej Rządu, o ile nie ogranicza to podstawowego celu NBP” – red.). Przy oczekiwanej dwucyfrowej średniorocznej inflacji w 2023 r. bank centralny nie ma komfortowej pozycji. Nawet wtedy, kiedy tempo wzrostu gospodarczego będzie się zbliżało do zera – uważa Janusz Jankowiak. – Mandat NBP jest jednocelowy, poza tym sprecyzowany dość jasno, i trzeba go wypełniać – przypomina. Dodatkowo sytuację komplikuje to, mówi Janusz Jankowiak, że oczekiwany spadek inflacji w drugiej części 2023 r. – jeśli w ogóle nastąpi – będzie bardzo łagodny i powolny. – Poza dyskusją jest natomiast, że inflacja z powrotem wzrośnie na początku 2023 r. A jeśli tak, NBP musi to brać pod uwagę: nawet spadki inflacji w drugiej połowie roku nie upoważniają do tego, by zawiesić na kołku podwyżki stóp procentowych i panowanie nad popytem krajowym. Dlatego nie jestem, jak większość kolegów, przekonany, że już niedługo bank centralny zacznie myśleć o obniżkach stóp procentowych. Moim zdaniem to zdecydowanie nieuzasadniony optymizm – twierdzi ekonomista. I przypomina, że w polskiej ścieżce inflacyjnej, która po lekkim spadku w 2022 r. będzie się podnosiła na początku 2023 r., jest nie tylko składnik popytu krajowego, ale też to, co od banku centralnego jest niezależne – szoki podażowe, jak również działalność rządu. – Trudno dziś przewidzieć, co rząd zrobi z czasowo obniżonymi podatkami (w ramach tzw. tarczy antyinflacyjnej). Dalej nie da się ich za bardzo zmniejszać, ale przypuszczam, że te obniżone stawki mogą obowiązywać przynajmniej przez pierwszą połowę 2023 r. A to znów nie ułatwi zadania bankowi centralnemu: czasowe obniżanie obciążeń skutkuje wygładzaniem bieżącej inflacji, ale kosztem jej wzrostu później, gdy obniżki przestaną działać. A że zostaną odwołane, nie ma wątpliwości – mówi Janusz Jankowiak. Dlatego, jak wskazuje, jeśli NBP zatrzyma się z główną stopą procentową na poziomie 7-7,5 proc. (a tym bardziej obecnych 6,5 proc.), wcale nie będzie to oznaczało końca cyklu podwyżek, a na pewno nie przejścia w fazę łagodzenia polityki pieniężnej. – Inflacja, która może zahaczyć o 20 proc. w pierwszym kwartale 2023 r., z całą pewnością nie będzie czymś upoważniającym do sygnalizowania końca cyklu podwyżek, a tym bardziej początku obniżek stóp procentowych – zauważa ekonomista. Jego zdaniem czas na zmiany w polskiej polityce monetarnej nadejdzie później. – W 2024 r. inflacja w Polsce powinna być już zdecydowanie niższa, to znaczy jednocyfrowa. Wtedy będą już dostępne prognozy inflacyjne na kolejne trzy lata i – jeśli będą wiarygodne – można będzie pod nie przygotowywać fazę łagodzenia polityki pieniężnej. Moim zdaniem nie powinno to jednak nastąpić wcześniej niż w drugiej połowie 2024 r. – twierdzi Janusz Jankowiak. Kursy walut: złoty i euro tracą, zyskuje dolar Gdy na rynku zaczyna być nerwowo, a perspektywy wskazują na pogorszenie koniunktury, inwestorzy zwykle wybierają bezpieczne miejsca dla swojego kapitału. A tymi – ich zdaniem – nie są ani polskie obligacje, ani polska waluta, ani w ogóle rynki wschodzące (emerging markets). Wybierają dolara (co jest głównym powodem umacniania się tej waluty, także wobec euro i złotego), uznawanego w trudnych czasach za bezpieczną przystań. – W tej chwili widzimy na rynku walutowym całkowity odwrót od ryzyka. Relatywnie małe jest też wsparcie kursu złotego przez zdecydowane wypowiedzi członków RPP i przedstawicieli banku centralnego. Ale głównym powodem zmian są Stany Zjednoczone, do których – w takich właśnie sytuacjach niepewności – zwykle wracają inwestorzy, również portfelowi, szczególnie z obszaru rynków wschodzących, do których zalicza się Polska ze swoją walutą – tłumaczy Janusz Jankowiak. Poniższy wykres pokazuje skalę tego zjawiska w ostatnich tygodniach. Wykres pokazuje, jak w ciągu ostatniego miesiąca dolar, frank i euro umocniły się wobec złotego, a także ile straciła europejska waluta względem amerykańskiej i szwajcarskiej Fot.: Stooq W efekcie złoty słabnie. W czwartek, po mniejszej od przewidywań podwyżce stóp procentowych, stracił kolejne kilka groszy. W piątek przed południem za euro trzeba było płacić 4,80 zł, za dolara 4,76 zł a za franka – 4,85 zł, tymczasem jeszcze nie tak dawno, kilka miesięcy temu, za podobne zakupy zapłacilibyśmy na rynku walutowym znacznie mniej (w lutym 2022 r. euro kosztowało 4,48 zł, we wrześniu 2021 r. za franka płacono 4,14 zł, a za dolara – 3,79 zł). Kurs EUR/PLN 7-8 lipca 2022 – Słabnący złoty oznacza dodatkowy wzrost cen – przypomina Monika Kurtek. – Płacimy więcej za np. surowce energetyczne, za które rozliczamy się w dolarach, więc im słabszy złoty, tym jest to groźniejsze dla i tak wysokiej inflacji, która jeszcze wzrośnie. I właśnie przez jej pryzmat powinniśmy patrzeć na kurs złotego – dodaje. Jego problemy nie pojawiły się jednak dopiero w ostatnich tygodniach. W ciągu ostatnich 12 miesięcy złoty stracił do głównych walut: najwięcej do dolara i franka, choć także euro jest droższe niż rok temu. Wykres pokazuje, jak w ciągu ostatnich 12 miesięcy dolar, frank i euro umocniły się wobec złotego, a także ile straciła europejska waluta względem amerykańskiej i szwajcarskiej Fot.: Stooq Niestety, na to, żeby nasza waluta zaczęła się umacniać, na razie się nie zanosi. – Wciąż nie wiemy, jak potoczą się losy Krajowego Planu Odbudowy. Wydawało się, że już wyszliśmy na prostą i unijne pieniądze zaczną napływać do Polski, jednak ostatnie dni przyniosły negatywne informacje w tym zakresie. Patrzą na nie także rynki finansowe, więc wśród inwestorów pojawiają się wątpliwości i obawy, że Polska szybko tych pieniędzy nie zobaczy. Mamy, ogólnie rzecz biorąc, całe spektrum czynników, w tym sporo zewnętrznych, które mogą wpływać na kurs złotego. Niestety, dziś wydaje się, że wszystkie są dla naszej waluty, jak i innych walut krajów emerging markets, negatywne i zamiast wspierać, mogą złotego osłabiać – uważa Monika Kurtek. Optymizmem nie napawają też najnowsze projekcje NBP dotyczące przyszłości inflacji i gospodarki. Zakładają wyhamowanie wzrostu gospodarczego i utrzymywanie się wysokiej inflacji w Polsce. Czynników, które wspierałyby złotego fundamentalnie, nie dostrzega też Janusz Jankowiak. Tym bardziej że prognozy rynkowe dotyczące wzrostu gospodarczego, np. w opublikowanej na początku lipca Ankiecie Makroekonomicznej NBP, są dość zbieżne — w przeciwieństwie do rozstrzelonych prognoz inflacji i stóp procentowych, co potwierdza braku konsensusu i świadczy o sporej niepewności wśród analityków. – Krótko mówiąc: według uczestników rynku czeka nas podwyższony poziom inflacji w średnim okresie przy niepewnej reakcji banku centralnego na to zjawisko, przy zdecydowanie pogarszającym się tempie wzrostu gospodarczego. Te czynniki, plus kilka dodatkowych, jak wątpliwości związane z napływem środków z funduszy unijnych do Polski w ramach KPO, w żadnym wypadku nie wspierają złotego – uważa ekonomista.
Produkowany w Australii prąd zasili azjatycki Singapur. Ta największa farma fotowoltaiczna na świecie ma powstać w północnej części Australii, 800 kilometrów na południe od miasta Darwin. Swoją powierzchnią obejmie ona 12000 hektarów. Elektrownia ma pracować z mocą od 17 do 20 GWp, a do tego ma być połączona z rekordowo dużym
Globalne zacieśnienie polityki monetarnej — tak można spuentować kierunek działań bankierów centralnych walczących z nadmiernym wzrostem cen dóbr i usług w gospodarce światowej. Zacieśnienie polityki monetarnej sprowadza się do wykorzystywania głównie dwóch instrumentów: ograniczenia luzowania ilościowego (quantitative easing, QE) oraz podwyższania stóp procentowych, co jest niczym innym jak wzrostem ceny ekonomiczne mówią, że istnieje ujemna korelacja pomiędzy wzrostem ceny danego dobra a generowanym popytem na ów dobro. Nie inaczej jest z pieniądzem. Warto przeprowadzić rozważania, czy w ujęciu historycznym pieniądz fiducjarny jest drogi. Cena pieniądza na świecie — wysoka czy niska?Stopa procentowa, czyli cena pieniądzaStopa procentowa jest ceną pieniądza. Taka jest w zasadzie najbardziej syntetyczna definicja stopy procentowej każdego banku centralnego na świecie. W związku z powyższym istotą stopy procentowej jest cena, jaką kredytobiorca musi zapłacić za pozyskanie pieniądza oraz cena, jaką uzyskuje kredytodawca za udostępnienie kapitału stóp procentowych jest niezwykle ważna dla gospodarki, gdyż pozwala kontrolować przebieg cyklu koniunkturalnego. W okresie recesji bank centralny co do zasady obniża poziom stóp procentowych, natomiast w okresie przegrzania koniunkturalnego, podwyższa ich poziom. Dobrym przykładem jest kryzys pandemiczny oraz obecna sytuacja w gospodarce egzogenicznego szoku wynikającego z kryzysu pandemicznego była nagła utrata płynności finansowej przedsiębiorstw oraz gospodarstw domowych. W gospodarce wzmógł się popyt na pieniądz, wskutek czego banki komercyjne musiały dokonać zwiększenia zasobów kapitału pieniężnego (podaż pieniądza), aby pokryć zapotrzebowanie ze strony podmiotów rynkowych. Banki centralne obniżyły stopy procentowe, ażeby banki komercyjne miały możliwość pozyskiwania tańszego kapitału w celu kreacji pieniądza w gospodarce. Bank komercyjny jest w tym przypadku pośrednikiem w mechanizmie transmisji polityki monetarnej (od banku centralnego do producentów i konsumentów).Zgoła odmienna sytuacja w gospodarce światowej panuje obecnie. Tempo wzrostu gospodarczego w wielu krajach (również w Polsce) jest na wieloletnim maksimum. Rynek pracy rozgrzany jest do czerwoności, gdyż stopy bezrobocia oscylują w okolicach 2-5%. Mamy więc do czynienia ze wzrostem aktywności gospodarczej — cykl koniunkturalny znajduje się w fazie rozkwitu, a nawet przegrzania. Dynamiczny wzrost aktywności gospodarczej jest inflacjogenny (choć nie to jest oczywiście główną przyczyną obecnej inflacji). Banki centralne na skutek spływających danych na temat rekordowo wysokich wskaźników koniunkturalnych oraz rekordowo wysokiego wzrostu cen dostosowują, więc poziom stóp procentowych. Cena pieniądza rośnie, aby nieco osłabić koniunkturę, co w rezultacie końcowym ma ograniczyć presję 26 głównych banków centralnych na świecie, aż 18 od początku roku podniosło główną stopę procentową. Jedni zaczęli wcześniej (np. Bank Czech), drudzy nieco później (np. Fed). Kierunek jest ten sam. Globalna polityka monetarna jest w fazie cyklu zacieśniania polityki pieniężnej, choć nie wszędzie. I to w tych rozważaniach jest także: Stopy procentowe w Nowej Zelandii ponownie zostały podniesione, a inflacja nadal jest najwyższa od 3 dekadCena pieniądza na świecie — wysoka czy niska?Silny wzrost inflacji wymógł na bankach centralnych podwyżki stóp procentowych. Czy gwałtowne? W ujęciu historycznym cena pieniądza na świecie wysoka nie jest. Wynika to z faktu, iż to amerykański dolar, ze względu na wielkość amerykańskiej gospodarki i jej udział w handlu międzynarodowym, jest główną walutą. Udział dolara w światowych rezerwach walutowych wynosi 60%. Mamy do czynienia z supremacją, która, co ciekawe z roku na rok zanika. To jednak wątek na inne rozważania. Wracając, oczy całego świata zwrócona są na Fed. Cena dolara jest jednak historycznie niska (główna stopa proc. na poziomie 1%).Rezerwa Federalna Stanów Zjednoczonych rozpoczyna oczywiście zaostrzać warunki monetarne, niemniej najprawdopodobniej szczyt inflacji za Atlantykiem mają już za sobą, co oznacza, że Federal Funds Effective Rate zapewne do poziomu sprzed pandemii COVID-19 nie urośnie (2,5%). Aczkolwiek stopa procentowa w obliczu rozgrzanego rynku pracy i wciąż wysokiej inflacji z pewnością utrzyma się na poziomie powyżej 1% w najbliższych miesiącach. Fed z restrykcyjnej polityki monetarnej szybko nie zrezygnuje. Mimo że w kwietniu odnotowano pierwszy spadek rocznej dynamiki CPI od sierpnia 2021 stopa procentowa FED (%)Drugą największą walutą jest euro. W czerwcu 2020 r. udział euro w rezerwach walutowych banków centralnych wynosił 20%, w płatnościach globalnych zaś 38%. W związku z powyższym Europejski Bank Centralny (EBC) również odgrywa strategiczną rolę w przepływach kapitałowych. Główna stopa procentowa EBC znajduje się na poziomie zerowych i od początku istnienia strefy euro jest na swoim rekordowo niskim poziomie. Wniosek jest ten sam. Cena pieniądza jest jednak podkreślić, że inflacja w strefie euro jest jeszcze przed swoim szczytem. Rynki po ostatnich słowach Christine Lagarde oczekują wzrostu stóp procentowych, do czego dojdzie być może w lipcu. Tak czy inaczej, zacieśnienie polityki monetarnej w strefie euro wydaje się nieuniknione. Cena pieniądza stopa procentowa EBC (%)Zobacz także: Chiny dominują przemysł baterii jonowo-litowych. USA i Europa z niewielkim udziałem w rynkuKolejne waluty, które mają największy udział w międzynarodowych transakcjach oraz rezerwach to brytyjski funt, japoński jen oraz chiński juan, który według prognoz Morgan Stanley do 2030 roku stanie się trzecią walutą z największym udziałem w rezerwach dewizowych banków centralnych. Udział juana może wynieść od 5 do 10%. Obecnie jest to ok. 2%.W Chinach kryzys na rynku nieruchomości oraz lockdown powoduje, że Bank Ludowy Chin prowadzi luźną politykę monetarną. Główna stopa procentowa znajduje się na poziomie 3,7%, co również jest historycznie niskim poziomem. Podobnie jest w innym azjatyckim kraju — Japonii. Tam główna stopa procentowa jest na poziomie ujemnym (-0,1%). W Anglii od początku roku bank centralny (BoE) silnie zaostrza politykę pieniężną. Główna stopa procentowa od początku roku wzrosła już trzykrotnie i jest na poziomie 1%.Główna stopa procentowa Chin (%)Podsumowując, cena pieniądza wyrażona jako poziom stóp procentowych, jest relatywnie niska. Jest to jednak efekt tego, iż od światowego kryzysu finansowego XXI w., nastała era taniego pieniądza, która przedłużyła się na skutek kryzysu pandemicznego. Tak więc banki centralne nie mogą w mgnieniu oka przejść z poziomu zerowych stóp proc. do poziomu 3-5%, gdyż oznacza to głęboką recesję. Niemniej w obliczu dynamicznego tempa wzrostu cen banki centralne powoli odchodzą od ekspansywnej polityki monetarnej. Era taniego pieniądza dobiega końca. Ile będzie trwać? To już głównie zależy od decydentów monetarnych w Stanach napędza inflację w Polsce? Wiele wskazuje na spiralę marżowo-cenową [RAPORT OG] Post Views: 403

Cześć w dzisiejszym odcinku przedstawiamy wam "10 najgłębszych dziur na świecie". Jeśli spodobał Ci się ten odcinek, nie zapomnij pozostawić kciuka w górę i

Jeśli nie masz jeszcze pomysłu na spędzenie dwóch ostatnich weekendów lipca, możesz wyskoczyć na przedmieścia i poskakać w największym według Księgi Rekordów Guinnessa dmuchanym parku rozrywki. Big Bounce America zagości w Rolling Meadows na północno-zachodnich przedmieściach Chicago w weekend 22-24 oraz 29-31 lipca. Rozstawiony w Busse Forest Park gigantyczny park składa się z czterech atrakcji, w tym dmuchanego zamku o wysokości 32 stóp (blisko 10 m), który zajmuje przestrzeń 16 tys. stóp kwadratowych. Wewnątrz odwiedzający znajdą gigantyczne zjeżdżalnie, baseny z piłkami, wieże wspinaczkowe i kosze do koszykówki. Całość otoczona jest specjalną estradą, z której rozbrzmiewać będzie muzyka DJ-a dla różnych grup wiekowych. Pozostałe dmuchańce do skakania to 900-stopowy (274-metrowy) tor przeszkód, kosmiczny labirynt oraz hala sportowa. Big Bounce America oferuje sesje od maluchów, młodzieży i dorosłych, a ceny biletów zaczynają się od 19 dolarów. Organizatorzy zalecają zakup biletów z wyprzedzeniem na stronie (jm) KGHM utrzymał pierwsze miejsce w zestawieniu "największych kopalń srebra na świecie" w rankingu World Silver Survey 2023 - poinformowała w środę miedziowa spółka. Dodano, że w kategorii
Niejednego zapewne to zdziwi, ale w Europie największym węzłem autostradowym jest węzeł Gliwice-Sośnica, zlokalizowany w Gliwicach w dzielnicy Ligota Zabrska. Rzadko się zdarza, by w kwestii budowy dróg Polska mogła czymś się pochwalić na międzynarodowej arenie, a tu proszę! Jeśli chodzi o węzły autostradowe, udało się nie
Największe tsunami w historii. W 1958 roku w zatoce Lituya na Alasce (fot. Keith Sutter) doszło do trzęsienia ziemi (8 w skali Richtera), wskutek którego do wód zatoki osunęło się 40 milionów metrów sześciennych ziemi. Powstała fala (tzw. mega tsunami) miała 524 metry wysokości! To więcej, niż ma Sears Tower – najwyższy Jest to postmodernistyczny kompleks hotelowy, wzniesiony według projektu zespołu architektów biura architektonicznego SL Rasch. Obiekt znajduje się w bezpośrednim sąsiedztwie Świętego Meczetu. Jest to też najwyższy hotel na świecie, ma też najwyżej umieszczony zegar wieżowy na naszym globie. 2. Shanghai Tower - Szanghaj, Chiny

Dalsza część tekstu znajduje się pod reklamą. Chińska tama – największa na świecie tego typu konstrukcja – powstała w 2003 r. Jak się okazuje ogromne opady deszczu, które nawiedziły Chiny w tym roku sprawiły, że tylko z rzeki Jangcy zeszło w stronę tamy 61 tys. m sześć. wody. Przez napór wody tama została zdeformowana.

Największa choinka na świecie. Historia choinki z Gubbio sięga 1981 roku. To właśnie wtedy mieszkańcy tego uroczego miasteczka oddalonego 2.5h od Rzymu i Florencji postanowili w specjalny sposób uczcić nadchodzące święta Bożego Narodzenia. Zamiast stawiać w centrum miasta pokaźnych rozmiarów drzewka i przyozdabiać go lampkami .